wtorek, 22 maja 2018

Rozdział 8

Czas zmian

Odwróciłam się i spojrzałam prosto w błyszczące podekscytowaniem oczy mojej mamy. Czułam jak bardzo jestem zarumieniona. Szlag.
- Byłaś na randce, całowałaś się i nic mi nie powiedziałaś. Co za niegrzeczne dziecko- podeszła do mnie. Przełknęła ślinę.
-Miałam ci powiedzieć zaraz po obudzeniu mamo. 
-Oczywiście! Ale skoro już nie śpię...
-Zaraz- coś sobie uświadomiłam- skąd wiesz że go pocałowałam?
Teraz to mama wyglądała na zmieszaną.
-Ja... słyszałam ze wchodzisz ale nie było cie długo i spojrzałam przez otwór w drzwiach...
-Ile tak na prawdę patrzyłaś?- wykzywilam usta. Do Hell z tą jej dociekliwością...
-Chwilkę, przysięgam. Ale musisz mi teraz wszystko...
-Jutro mamo. Jestem strasznie zmęczona- rzuciłam i poszłam do pokoju.
-Dobranoc kochanie!
-Dobranoc FBI- pokazałam jej język obracając się w drzwiach. Uśmiechnęła się ciepło i zniknęła w sypialni. Pokręciłam głową i przebrałam się w piżamę. Nie mogłam zasnąć. Nie mogłam nic zrobić poza myśleniem o nim. Czułam motyle w brzuchu ale tez coś innego. To było uczucie jakby ogień wypalał moje wnętrze. Może jestem osłabiona? Po wielu godzinach odpłynęłam do krainy fantazji...

-Nie! - krzyknęłam i rzuciłam się do przodu. Mój cały bok przeszył okrutny ból. Zawyłam. Napastnik został rozbrojony. Złapali go. Dobrze. Jesteś bezpieczny kochanie. 
-Ratuj ją! Proszę!- głos mojego ukochanego był pełen desperacji. Nie mogłam go uspokoić. Chciałabym móc ci powiedzieć żebyś nie płakał. W końcu mogłam poświęcić ci moje serce. Zaniosłam się kaszlem. Czułam krew wsiakajacą w moje futro.
-Nie mogę... przykro mi, mogę pomóc jej w inny sposób ale nie spodoba...
-Pomóż jej jak zdołasz. Zrobię wszystko.
-Dobrze, ale nie wiń mnie potem synu.
Poczułam jak ciemność mnie zasysa. Czułam się tak jakbym stawała się gwiazdą i spadała gwałtownie w dół. W końcu udało mi się krzyknąć, więc krzyczałam i wołałam. Uratuj mnie...
-Loki! 

Ze snu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wstałam i zakryłam się kołdrą. Byłam rozpalona. Sięgnęłam po moją butelkę wody i opróżniłam ją jednym łykiem. Nie przyniosło mi to zbyt wiele ulgi, jednak zawsze lepiej spróbować wszystkiego. Przeciągnęłam się i narzuciłam na siebie czarny szlafrok. W swojej łazience przemyłam twarz, umyłam zęby i rozczesałam włosy. Kiedy tylko stwierdziłam że nie wyglądam jak potwór wyszłam zobaczyć kto przyszedł do nas o tak wczesnej porze. Z kuchni dobiegały stłumione radosne głosy. Otworzyłam drzwi i od razu pożałowałam że nie zastanowiłam się nad moim strojem chwilę dłużej. 

Przy stole siedziała moja mama i z szerokim uśmiechem opowiaała coś Leifowi stojącemu przy kuchence z patelnią w ręce. Zapach zwalał z nóg. Na dźwięk otwieranych drzwi oboje spojrzeli na mnie. Twarz chłopaka od razu rozjaśnił piękny uśmiech.
-Witaj piękna, wyspałaś się?- jego łagodne oczy sprawiały że moje serce miękło. Zaczesałam włosy za ucho.
-Całkiem, a ty?- niechciałam opowiadać przy mojej mamie o dziwnych snach które mnie dzisiaj dręczyły.
-Spałem lepiej niż kiedykolwiek wcześniej- No i udało mu się. Czułam jak moje policzki oblewa rumieniec.
-Ach młoda miłość...- moja mama głośno przypomniała nam o swoim istnieniu. Podeszłam do stołu i usiadłam obok niej, tak by mieć dobry widok na Leifa- Gdybym wiedziała że po pierwszej randce ktoś może wpaść zrobić śniadanie to nigdy bym nie wyszła za twojego ojca- puściła mi oko i zwróciła się zpowrotem do gotującego- Miałeś właśnie opowiedzieć mi o swoich rodzicach. Jeszcze raz czym się zajmują? 
-Mój ojciec jest zarządcą niezbyt dużego miasta, a matka była jego prawą ręką, ostatnio jednak udała się w długą podróż- cień przemknął po jego twarzy, ale moja rodzicielka zdawała się go nie zauważać. Przez następne 10 minut słuchaliśmy o jej marzeniach o podróży wokół świata i o tym jak bardzo chciałaby  poznać wszystkie kulinarne zwyczaje różnych krajów. Przerwał jej budzik.
-Gotowe- Leif uśmiechnął się promiennie- Smacznego moje panie.

Na moim talerzu piętrzyły się naleśniki ze zrobioną przez chłopaka polewą z czekolady i dżemu pożeczkowego. Potrawa rozpływała się w ustach. Jeśli faktycznie jesteśmy parą to chyba przytyję. Gdy tylko skończyłam jeść pobiegłam się ubrać. Jeden dzień po pocałunku to dla mnie trochę za mało żeby paradować przy nim w samym szlafroku. Narzuciłam na siebie swoją turkusową zwiewną sukienkę i poszłam do kuchni, gdzie moja mama już zajmowała się naczyniami. Rzuciła mi torbę.
-Nie otwieraj, to niespodzianka- posłała mi buziaka- A co do ciebie chloptasiu- zwróciła się do mojego towarzysza- to mam nadzieje że jeszcze porozmawiamy. Bawcie się grzecznie! 

Gdy wyszliśmy z mieszkania spojrzałam na Leifa pytająco.
-Masz pojęcie o co jej z tym chodzi?- wskazałam na torbę. Uśmiechnął się tajemniczo.
-Prawdopodobnie wiem. Ale żebym powiedział musisz mnie przekonać- Od razu przybliżyłam się do niego i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek- Niezła próba kochana, ale nie sprawisz że zepsuję niespodziankę- cmoknąłem mnie w policzek i wydłużył krok. 

Tramwaj wiózł nas w nieznanym mi kierunku. Oglądałam widoki z zapartym tchem. Nie wiedziałam że w tym mieście są takie trasy! Na moim ramieniu cały czas spoczywała ręka chłopaka. Czułam się jakbym mogła zacząć latać z radości. W końcu wysiedliśmy i ruszyliśmy cichą alejką do przodu. Przed nami zza ściany drzew było słychać śmiechy i plusk wody.
-Gotowa poznać parę osób i ochłonąć nieco? 
-Poznać parę osób?- przełknęłam nerwowo ślinę. Nie byłam świetna w zapoznawaniu się z ludźmi.
-Nie martw się, wszystko już o tobie wiedzą. To moi najlepsi przyjaciele. Teraz tylko muszą cię zobaczyć.
Nie zdążyłam już zaprotestować. Przebiliśmy się przez drzewa. Widok zapierał dech w piersi.

Basen był w połowie stworzony z naturalnego stawu i małego wodospadu. Woda była krystalicznie czysta. Na brzegu siedziało czterech mężczyzn i dwie kobiety. Byli podobni do Leifa- inni, jaśni i w pewnym sensie doskonali. Dziewczyny spojrzały na mnie. Jedna z nich się uśmiechnęła, druga zaś zlustrowała mnie spojrzeniem i prychnęła. 

W co ja się wpakowałam?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz