piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział 22- Spotkanie po latach


                                                         *Oczami Bucky'ego* 

      Myślałem dużo o miejscu w którym znajduje się matka Lex. Nie wiedzieć czemu, strasznie mnie to męczyło.
-Strasznie mi przykro, że ktoś w twojej rodzinie musi to przeżywać...- powiedziałem, kiedy wyszliśmy. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Co przeżywać? Jest jej tu lepiej niż być powinno- powiedziała z przekąsem.
-Ale...- przełknąłem ślinę-...słyszałem co się robi ludziom w takich miejscach...- wyszeptałem. Robiono mi podobne rzeczy i pamiętałem to zbyt dobrze.
-Jak.. No faktycznie! Za twoich czasów trafienie do szpitala psychiatrycznego było gorsze niż trafienie do zakładu karnego! Lobotomia, te sprawy- teraz to ja byłem zdziwiony. Kto normalny interesowałby się jak wyglądały psychiatryki około 1940 roku. Przewróciła oczami- No co? Miałam rozszerzenie z psychologii w liceum.
-Kiedy rozmawiałaś ze swoją mamą... To nie moja sprawa, ale co się stało?- spuściła wzrok.
-Może opowiem ci na miejscu. To nie wesoła historia... Mogę ci tylko powiedzieć, że Boston był moim młodszym bratem- powiedziała zimnym tonem.
-Oczywiście. Ja... Przepraszam, że się wtrącam, ale wydawałaś się być smutna kiedy rozmawiałaś z matką i chciałem ci jakoś... No wiesz...
-Spoko- uśmiechnęła się smutno i spojrzała mi znowu w oczy- Dziękuję.
    Jechaliśmy w ciszy. minuty przeciągały się w godziny, a każda godzina w nieskończoność. Czułem, że poruszyłem temat, którego nie powinienem był poruszać. Było mi tak głupio... Nawet nie wiem kiedy zasnąłem...