niedziela, 9 lutego 2014

Liebster Award 3/4 (?)

THX za nominkę Margaret :)
1. Czytasz mojego bloga? Co o nim sądzisz?
Twój blog jesst zajomisty!
2. Co robisz, gdy ci smutno?
Szczerze? Coraz częściej popadam w dołka i płaczę.
3. 
Wyobraź sobie, że jesteś owo­cem. Jakiego smaku i koloru sok można z Cie­bie wyci­snąć?
Mandarynką. Dziś piłam sok z mandarynek. Mój kot nie lubi ich zapachu. Wykorzystuję to. I jestem wyznawcą św. Mandarynki. ;P
4. Jesteś dobrym człowiekiem?
Mam być szczera?
5.
 Skąd pomysł na taką nazwę bloga?
Najprostsze co wpadło do (pustego) łba
6. Czego najbardziej nie lubisz robić?
Chodzić do szkoły.
7. Twoja wizja wymarzonego życia?
Żyć chwilą.
8. Masz jakieś dziwactwa?
Dużo.
9. Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu?
Rodzina i miłość.
10. Bez czego nie ruszysz się z domu?
Perfumy (najlepsza broń roku 2013).
11. O co byś poprosiła gdybyś miała jedno życzenie od złotej rybki?
Żeby naprawiła się jedna zła sytuacja w moim życiu.



1Lubisz rysować?
2Myślisz, że mam wstawić tu swoje rysunki?
3Robisz sobie tatuaże henną?
4Jakiej muzyki słuchasz?
5Czy ubisz mandarynki? 
6Czy lubisz psy?
7A koty?
8Kochasz życie?
9Lubisz tęczę?
10Jaki kolor lubisz?
11Czy myślisz, że światmoże  być ładniejszy?

Nominuje was bezpośrednio na blogach w komentarzach. Pa!
PS.: nie nominujcie mnie już....

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 12- Gdzieś

I jest! Nie wiedziałam że tyle osób na to czeka o.O Bez zbędnych wstępów zapraszam na rozdział!

   Spojrzałam na swoją rękę z przerażeniem. Te barwy... To...
-Od początku wiedziałem, że jesteś wyjątkowym przypadkiem. Ale wszystko się zgadza. Ja jestem Jotunem, ty moje lustro... Jesteś dość gorącą osobą- Lok zaczął się uśmiechać, jednak nie ukrył przede mną jednego. W pierwszej  chwili sam by tak zdziwiony, że nie był w stanie nic z siebie wydusić.
-Czy ja naprawdę...- musiałam wiedzieć.
-Tak. Zdecydowanie tak. Coraz bardziej mnie intrygujesz- Jego skóra znowu była w odcieniu kości słoniowej. Położył mi rękę na ramieniu- Zaczynam myśleć, że możesz mnie jeszcze zaskoczyć na wiele różnych sposobów...- wyszeptał mi prosto do ucha. 
-Ja... Ja muszę to wszystko ułożyć... Nawet nie wiem... Nic o sobie nie wiem! Jestem nikim!
-Jesteś kimś ważnym i nigdy o tym nie zapominaj. Patrz na świat z góry. Kiedy zadaje ci cios, oddaj go ze zdwojoną siłą. Wiem, że potrafisz.
  Odwróciłam się do niego plecami. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Podeszłam do szafek. Na jednej z nich było zdjęcie. Konkretnie dwa zdjęcia. Na jednym było widać Lokiego, Munga, Fena i jakiegoś chłopca w wieku Munga. Chłopiec miał czarne włosy ścięte na emo. Wszyscy mieli na sobie Mitgardzkie stroje. Obcy chłopak miał na sobie strój sportowy. Na drugim zdjęciu był Loki, Mung i...
Oddaliłam się o krok. Na zdjęciu, przytulona do Lokiego stała kobieta z mojego snu.
-To ona- Loki odezwał się smętnym głosem- To moja ukochana. Kłamstwem jest, że była moją żoną. Tamten dzień miał być dla niej końcem służby w zamku. Mógłbym sprawić, że znowu byłaby boginią! Ale nie! Odyn musiał...- urwał. Odwróciłam się. Loki stał za mną w pewnej odległości. Starał się nad sobą zapanować. Po jego policzku spłynęła łza.
-Loki...- pierwszy raz w życiu miałam ochotę komuś pomóc. Pocieszyć...
-Nie ważne. Jesteś pewnie zmęczona. Jutro zaplanuję pewien wyjazd a później się zobaczymy. Odprowadzę cię teraz do twojego pokoju- wziął mnie pod rękę i wyprowadził z komnaty.
   Cały czas milczał. Ja również nie wiedziałam, co miałabym powiedzieć. Pierwszy raz się tak otworzył. Chciałam go poznać. Nie rozumiałam już sama... Na początku tak bardzo go nienawidziłam, ale teraz... Wydaje mi się bliższy. Kiedy zaczęłam mówić, że jestem inna i że jestem nikim, on chciał mnie podnieść na duchu... To takie ludzkie z jego strony. Bogowie mogą udawać, ale są bardzo podobni do ludzi. Ale Loki jest skryty. Sama taka jestem. Jak lustro. Niby identyczni, a jednak wszystko jest u nas na odwrót. On Jotun, wychowany w Asgardzie. Ja ognista gigantka, wychowana w Mitgardzie. A jednak mamy podobne problemy, ukryte pragnienia i ten sam sposób osiągania celu.
    W mojej komnacie usiadłam na łóżku. Łóżko to złe określenie. Okrągłe łoże z baldachimem, z pościelą w kolorze czerwonym. Podłoga była złoto-biała. Przedstawione na niej były gwiazdy i planety, bardzo misternie zdobione małymi szlachetnymi kamieniami. Po prawej od łóżka były złote drzwi na balkon, z którego miałam widok na ogrody Asgardu. Korony drzew widoczne z balkonu miały kolory niespotykane na Mitgardzie. To naprawdę magiczne miejsce. 
     Położyłam się na łóżku i próbowałam zasnąć. Cały następny dzień będę pewnie rysować i się uczyć, bo Loki nie będzie miał czasu, a nikogo innego nie znam. Wolałabym się z nim uczyć. Im więcej wiem o 9 światach, tym więcej wiedzy chcę przyswoić! Te wszystkie rzeczy, których osoba z Mitgardu pewnie nigdy się nie dowie? To moje marzenie! Zamknęłam oczy i zasnęłam.
                                                                            ***
    Obudziłam się wcześnie rano. Na mojej szafce nocnej stała srebrana taca na ktorej stało moje śniadanie. Mimo że wszystko wyglądało normalnie, sma tych rzeczy był wyraźniejszy. Tak, jakby mój język obudził się z długiego snu odkrywając tą nową paletę smaków, tak bogatą w różne odmiany owoców i ważyw nie z mojego starego domu. Ļo zjedzeniu otworzyłam moją szafę i wybrałam złotozieloną sukienkę stworzoną z dużej ilości jedwabnych, prześwitujących kawałków jedwabiu nałożonych na siebie. Sprawiało to wrażenie, że sukienka utkana jest z zielonkawego światła. Rozczesałam moje dlugie czarne włosy i zostawiłam je zwisające luźno. Podczas mojego pobytu tutaj bardzo urosły, sięgały mi już do pasa. 
    Wyszłam z mojego pokoju i udałam się do biblioteki. W ręku trzymałam papier do rysowania, ołówki i węgle. Zdarzało mi się rozmawiać z tutejszymi artystami o sztuce Asgardu i Loki zgodził się posyłać mnie na lekcje do jednego z nich. Tutaj w sztuce najbardziej liczyła się rzeźba. Dominowały kolor złoty i biały. Rysunki były idealne. Byłam w stanie uwierzyć, że to co widzę, naprawde istnieje. Wszystkie te barwy i emocje włożone w malunki i ysunki! Ponoć tutejszy największy malarz używał zamiast wody własnych łez, by rozcieńczyć farby!
      W bibliotece usiadłam i zaczęłam odrabiać pracę zadaną mi przez artystę. Miałam naryswać oko. Niewiedziałam jak je zrobić. Jaki kolor, kszałt... Moja ręka trzymająca ołówek działała sama. Po skończeniu, nawet nie zerknęłam na rysunek. Podeszłam do półki z książkami i odstawiłam zabrane ostatnio "Łzy Rtjorg". Była to romantyczna opowieść, bardzo niepopularna w tych stronach, jednak mi się podobała. Bohaterka podchodziła do miłości roztropnie. Badała ją i szukała mocnych i słabych jej stron. Paru słów musiałam się domyśleć. Trudno, żeby Loki uczył mnie romantycznej strony języka Asów. Książka, którą wzięłam w zamian nazywała się "Magia: nauka połączona z talentem". Musiałam ją przeczytać. było to połączenie Mitgardzkiej chemii, Asgardzkich nauk ścisłych i magii. 
    Cały mój dzień minął spokojnie. Loki się nie pokazywał. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, co się szykuje....