piątek, 4 maja 2018

Rozdział 2

Kim jestem?


Otworzyłam oczy. Budzik dzwonił już pewnie od dobrych pięciu minut. Skrzywiłam się lekko poirytowana. Miałam naprawdę niesamowity sen i budzenie się nie było teraz dla mnie wesołą opcją. W pokoju było ciemno, rozchyliłam więc zasłony i pozwoliłam słońcu ogrzać moją skórę. Podeszłam do lustra i stwierdziłam, że nie jest ze mną najgorzej. Moje niesforne czarne włosy zamiast opadać na boki utrzymywały się zaczesane do tyłu, a oczy mimo niewyspania nie były zapuchnięte. Czuję, że to będzie mój dzień! Wsunęłam się w moje czarne jeansy a na górę narzuciłam zieloną bluzkę odsłaniającą kawałek bladego, płaskiego brzucha. Złapałam swoją teczkę i cichutko wysunęłam się z pokoju. 


Mieszkanie było ciche, założyłam więc, że rodzice jeszcze śpią. Przekradłam się na palcach do kuchni i zabrałam wszystko co mi było potrzebne, a konkretnie butelkę wody. Upały nie działały na mnie najlepiej i moja mama zawsze trzymała w kuchni przynajmniej dwie zgrzewki wody. Nie wolno mi było się bez nich ruszyć. 

Gdy tylko wyszłam z domu uderzył we mnie zapach kwiatów. Wiosna! Po tak długiej zimie przyda się w końcu trochę słońca. Kto wie czy nie pojadę niedługo do lasu? Wskoczyłam na rower i ruszyłam w stronę szkoły. To już ostatni rok przed egzaminem maturalnym. Nie żebym się przejmowała, lubię się uczyć. Pewnie wielu osobom wydaje się dziwna ilość moich rozszerzeń, ale lubię siedzieć w szkole. Zostaje mi mniej nauki do domu. 

W szkole panowało dziwne poruszenie. Ludzie szeptali i rozglądali się, grupki popularnych dziewczyn wzdychały i chichotały na przemian. A więc to tak. Nowy uczeń. Nowy przystojny uczeń... Ugh, spędzam tu chyba jednak za dużo czasu jeśli domyślam się tego na podstawie zachowania innych. Weszłam do klasy i zajęłam swoje miejsce z tyłu sali. Dzień zaczynałam wyjątkowo, bo rozszerzoną historią. Mój nauczyciel miał bardzo przyjemny sposób na nauczenie nas tego czego chciał. Już na początku roku stwierdził, że program szkolny nie odpowiada jego zainteresowaniom i postanowił ukazać nam inny rodzaj historii. Na kartce napisaliśmy interesujące nas tematy i to z nich został utworzony nasz program. Była nas siódemka więc na każdy temat mieliśmy dużo czasu, rozważaliśmy go więc pod każdym możliwym kątem. 

W połowie lekcji (wyjątkowo dla mnie ciekawej bo na wymyślony przeze mnie temat) do klasy wszedł dyrektor, a za nim szedł dość wysoki szczupły chłopak. Czyli ten nowy to do nas. Szczerze mówiąc podekscytowało mnie to. Kończyliśmy już nasze tematy i on mógłby dołożyć coś od siebie. Tylko jakim cudem zamierza nadrobić materiał? Będzie na pewno zabawnie.
- Przepraszam że przerywam lekcję panie Czarku, ale przyprowadziłem panu nowego ucznia
- Doskonale, miałem nadzieję że właśnie dzisiaj do nas dołączysz. Przerabiamy właśnie jeden z wybranych przez ciebie tematów - Jego tematów? 

W końcu postanowiłam lepiej przyjrzeć się chłopakowi. Miał dość długie czarne włosy i bladą skórę. Był ubrany w czarną koszulę z paroma złotymi haftami i przetarte czarne spodnie. Ale nie to przyciągnęło moją uwagę najbardziej. Jego oczy widziałam wyraźnie nawet z dużej odległości. Były szmaragdowo zielone i patrzyły prosto w moje dużo jaśniejsze oczy. Znam te oczy. Właśnie dzisiaj śniłam o tych oczach. Potrząsnęłam głową i spojrzałam na zeszyt przerywając kontakt wzrokowy. 

Nauczyciel, dyrektor i uczeń rozmawiali jeszcze chwilę, ale nie zwracałam już na to uwagi. Miałam dziwne wrażenie, że gdy tylko spojrzę w jego stronę to on w jakiś przedziwny sposób będzie o tym wiedział. Głosy ucichły i usłyszałam kroki. Minął pierwszy... Drugi... Trzeci rząd ławek i zatrzymał się obok mnie. Usiadł w mojej ławce nie pytając o nic. Spojrzałam na niego lekko zawstydzona ale i poirytowana. On już na mnie patrzył.
- Cześć. Jestem Leif - wyciągnął w moją stronę rękę.
- Samanta - podałam mu swoją, ale ku mojemu zdziwieniu jego ręki już tam nie było. Spojrzał na mnie dziwnie a ja poczułam się jak idiotka. Czułabym się tak pewnie dalej gdybym odwracając się nie zobaczyła jego pełnego samozadowolenia uśmiechu. Mój Boże... Jeśli on tu zostanie to będzie to chyba najdłuższy rok mojego życia. Zerknęłam na niego z ukosa, a on puścił mi oko. Czyli zostanie. A niech to szlag.

Na przerwie dość szybko poszłam do mojej szafki i zaczęłam przeglądać rzeczy w oczekiwaniu na drugą godzinę zajęć. Nie miałam tu niby nic do roboty, ale była to zdecydowanie lepsza opcja niż zostanie w klasie z tym...
- Hej Samantaaaaaaaaa - przylazło za mną. To koniec. Odwróciłam się. Stał za mną i stał dużo za blisko. Jedną rękę opierał o szafkę obok w bardzo kiczowatym geście, odcinając mi drogę ucieczki a jakiemuś biednemu chłopakowi dostęp do szafki- Mówił ci ktoś że wyglądasz jak bogini?
- Mówił ci ktoś, że zachowujesz się, odrobinę, jak kompletny palant? - powiedziałam uśmiechając się słodko. Nie zadziałało. Pochylił się jeszcze bardziej.
- Jeśli wkurzanie cię sprawia, że tak słodko się uśmiechasz, to nie zamierzam przestawać - jego twarz była cale od mojej.
Przepraszam moje piękne oczy pomyślałam ale jesteście przyczepione do skończonego debila. Kończąc myśl podniosłam rękę do góry, spoliczkowałam go, a gdy odsunął się przytrymując piekący policzek pomaszerowałam do miejsca gdzie za mną nie pójdzie. Tę przerwę spędzę w damskiej łazience.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz