wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 8- Teatrzyk cieni

    Gdybym powiedziała, że Asgard przerósł moje najśmielsze oczekiwania... Skłamałabym. Jak zwykle. Jednak nie zawiodłam się. Miasto Bogów było dokładnie takie jak je sobie wyobrażałam. Złoto otaczające mnie było przytłaczające. Ludzie chodzili w szykownych strojach. Wyglądali, jakby szykowało się jakieś święto.
    Do mnie i książąt podszedł bardzo wysoki, ciemnoskóry strażnik. Miał złote oczy w których widać było gwiazdy. Obok niego stali inni wojowie. Wszyscy nosili złote zbroje i mieli złote miecze. Podsumowywując: Asgard- Złote miasto- język urzędowy:język Asów; ulubiony kolor mieszkańców- złoty; stroje- nie wiem jak je opisać...
- Witaj książę Thorze,- rzekł gwieździstooki z uśmiechem zwracając się do blondyna- książę Loki- imię czarnowłosego wypowiedział z nieufnością na niego patrząc- Kimże jest wasza towarzyszka?
-Heimdallu! Poznaj Sam, uczennicę Lokiego- Uśmiech zszedł z twarzy stróża Bifrostu.
-Witaj w Złotym mieście, Sam. Jestem Heimdall. Strażnik Tęczowego mostu.
-Miło mi, Heimdallu. Mów mi Samanta, jeśli można- wtrąciłam. Nienawidziłam skróconej wersji mojego imienia.
-Oczywiście. Strażnicy przyprowadzili dla was konie, jednak ten, któremu książę Loki polecił przygotować królestwo na wasz przyjazd, zapomniał nam najwyraźniej wspomnieć o gościu- jeden ze strażników w szeregu zadrżał i przełkną głośno ślinę.
-To nic, Heimdallu. Samanta pojedzie ze mną- trickster odezwał się po raz pierwszy od przyjazdu.
    Wsiedliśmy na karego ogiera i ruszyliśmy za Thorem wgłąb miasta. Gromowładny opowiadał historię miasta, lecz pokrywała się ona z moją wiedzą, więc skupiłam się na widokach. Musiałam odwracać swoją uwagę od tego, że kłamca siedzi tak blisko mnie. Nie wiem czemu, działało to na mnie dość dziwnie. Czułam chłód od niego bijący, ale nie było to nieprzyjemne. Moje serce biło szybciej. No tak... Zawsze mógł się rozmyślić, a ja mogłam zginąć, lub do końca życia siedzieć w lochach. Nic dziwnego, że moje serce przyspieszyło.
    Ludzie, których mijaliśmy machali nam i uśmiechali się na nasz widok. Kiedy przejechaliśmy przez bramy pałacu na dziedzińcu dostrzegłam cztery postacie: jedną kobietę i trzech mężczyzn. Thor uśmiechnął się kiedy ich zobaczył.
-Pzyjaciele! Wróciłem!
-Cieszymy się, lecz czemu ze swoim bratem? I kim jest ta kobieta?
-Sif, dobrze wiesz, że mój brat już nie jest zły! Teraz jest bohaterem. A ta młoda dama to Sam...- posłałam mu mrożące spojrzenie-...anta. Tak, Samanta. Jest uczennicą Lokiego.
-Z jakiego świata pochodzisz?
-Samanta jest z Mitgardu- trickster nie pozwolił mi się odezwać.
-Ty i Midgardzka kobieta?!- najwyższa postać wybuchła śmiechem. Sif spojrzała na niego i jeśli spojrzenie mogłoby zabijać, rudowłosy mężczyzna leżłby już martwy.
-Też się cieszę, że was widzę przyjaciele- w ostatnie słowo zielonooki wsadził tyle jadu, ile się dało-O co ci chodzi Volstaggu?
-Strażnik powiedział, że gość będzie mieszkał w komnacie Sig...- poczułam, że powietrze zafalowało i stało się zimniejsze-...w jej komnacie- poprawił się Volstagg- Nikomu  nawet nie pozwalałeś tam wejść, a co dopiero zamieszkać i... Zaczęły krążyć plotki, że sobie kogoś znalazłeś- teraz powietrze było tak zimne, że woda w fontannie na dziedzińcu zaczęła zamarzać. Mimo zimna moje policzki płonęły. Ja i ON?! Nie no bez... Szybko przywróciłam się do porządku.
-Od kogo ta plotka wyszła?- Loki starał się udawać opanowanego, lecz temperatura powietrza mówiła sama za siebie.
-Od Thora- szczerość rudzielca mnie rozbrajała. Sif uderzyła go pod żebro- Ała! Przecież nie kłamię!
-Thorze? Masz coś na swe usprawiedliwienie?
-Wyobraźnia mnie poniosła, a tobie przydałoby się towarzystwo damy, którą byś kochał- zaczęłam się cieszyć, że mogę być dla niego wredna i uprzykszać mu życie- Zostawmy to na później! Musicie poznać naszą gwiazdę: Przeznaczoną Angelikę!
   Do tej pory nie byłam w stanie mu uwierzyć, a mówił prawdę?! Zazwyczaj potrafię odróżnić kłamstwo i prawdę... Może przez to że jest bogiem kłamstwa wszystko co powie brzmi właśnie jak ono? To musi być ciężkie. Zawsze musiało. Jednak gdy tak dalej o tym myślałam, nie miałam zamiaru mu współczuć. Ja sama nie ubiłam współczucia. Ten kto współczuł myślał, że tego potrzebuję, że jestem słaba.
          Zaprowadzono nas do sali tronowej. Wszyscy pokłoniliśmy się przed Wszechojcem Odynem. Widać było, że nie czuje się najlepiej. Jego szaty były złoto-czarne.
  Kolor żałoby- pomyślałam. Loki opowiadał  mi o tym, że żona Odyna zginęła niedawno w walce. Chciałam wiedzieć w jakiej, lecz było widać, że ten temat sprawiał mu ból. Zostawię to sobie jako jego słaby punkt. Tak słaby punkt. Wiedziałam, że trickster będzie próbował mnie oszukać. Potrzebowałam argumentów. Wiem też, że niebezpiecznie jest poruszać temat jego żony.
-Powstańcie synowie! Powstańcie wojownicy! I ty powstań nasz gościu!
-Witaj ojcze, dawno mnie tu nie było. Szczególnie, że mam wolne ręce. I nogi. A wojownicy mnie otaczający nie chcą mej śmierci- kłamca uśmiechał się drwiąco.
-Synu, zapomnijmy o przeszłości! Liczy się to co teraz...
-Teraz to pojęcie względne. Ale faktycznie, nie rozpawiajmy o starych dobrych czasach. Na te pogaduszki jeszcze znajdziemy czas. Pozwól, że przedstawię ci Samantę, moją uczennicę.
-To zaszczyt cię ponać, królu Odynie.
-Ona...Ona jest...

3 komentarze:

  1. Ożesz ty!!! Jak mogłaś uciąć w takim momencie? Oh! Znajdę cię i będę torturować, póki nie napiszesz kolejnego rozdziału!
    Lubię charakter Samanty, jest taki ciekawy. Pisz dalej!!! Zapraszam też do mnie: mara-charles.blogspot.com

    Pozdrawiam i Wesołych Świąt
    Margaret ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego w tym momencie? Teraz mój umysł będzie pracował na najwyższych obrotach by wydedukować o co chodzi Odynowi.
    Piszesz tak lekko, że chce się to czytać.
    Życzę ci dużo weny, wesołych, radosnych Świąt. Żeby w każdym twoim śnie pojawiał się Loki. I tego czego sobie zapragniesz.
    Katharsis

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam Wszystkoch fanów Percy'ego Jacksona na mojego bloga :D
    http://annabethchasediary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń