środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 6- Magia słowa

     Kiedy usiedliśmy przy stole trickster rozpoczął rozmowę:
-Na pewno chcesz wiedzieć, "dlaczego akurat ty?" i "po co tu jesteś?", prawda?
-Tak. Jestem ciekawa co kogoś tak... wysoko postawionego w hierarchii dziewięciu światów zainteresowało w tak nędznej istocie jak ja?- spytałam głosem przepełnionym zdumieniem. Gdyby patrzyła na naszą rozmowę osoba trzecia, stwierdziłaby, że uważam go za autorytet, za największego i najwspanialszego spośród bogów. Zaśmiałam się w duchu Co jak co, ale kłamać potrafię.
      Bóg uśmiechnął się lekko. Uwierzył mi.
-Nie oceniaj się aż tak surowo... mogę dalej mówić do ciebie po imieniu? Sądzę, że byłoby to wskazane ze względu na to, że trochę tu pomieszkasz.
-To ja powinnam pytać, czy mogę wymawiać twe imię.
-W takim razie Samanto... Kontynuując moją myśl. Jak się niedawno dowiedziałaś jesteś adoptowana. Twoi "rodzice" okłamywali cię całe życie. Czy kiedyś zauważyłaś coś, powiedzmy... niesamowitego w twoim otoczeniu? W zachowaniu opiekunów? Po twojej minie wnioskuję, że tak. Spójrz teraz na twoje ramię- wykonałam polecenie. W moim ramieniu nie było nic nadzwyczajnego nie licząc znamienia- Czy ten znak nigdy nie przypominał ci runy? Rozczarowałaś mnie, lecz cóż... Wychowałaś się wśród najmniej oświeconych istot we wszechświecie. Wracając do tematu, o prawdziwym znaczeniu tego znaku powiem ci później, teraz wiedz tylko, że we wszechświecie istnieje zjawisko lustra. Istnieją dwie osoby ze skrajnie różnych światów, są też różnej płci. Podobne są jednak do siebie z wyglądu, mają podobne wspomnienia i w pewnym sensie ten sam rodzaj... magii. Do tego właśnie zmierzałem. Jesteś moim lustrem, a ja mam zamiar nauczyć cię naszej magii. Rozumiesz wszystko, czy wyjaśnić ci to jeszcze raz?
       Muszę przyznać, że byłam w szoku. Ja? Magiczne moce? Nic podobnego!
-Chyba zaszła jakaś pomyłka, Loki. Nawet nie wiem jak dokładnie działa magia, a ty mówisz, że miałabym się nią posługiwać? Niestety, chyba się pomyliłeś...
-Nigdy się nie mylę. Posługujesz się już jednym rodzajem magii, tylko o tym nie wiesz. We wszystkich twoich słowach jest magia, dlatego każdy ci wierzy. Gdybyś znała podstawy magii, to poco miałbym cię uczyć?
-W takim razie, od czego zaczniemy?
       Loki odprowadził mnie do "mojego pokoju" i kazał na siebie poczekać. Zabijałam czas lepiej poznając miejsce w którym przyjdzie mi mieszkać. Przy drzwiach stało duże, białe biurko ze złotymi zdobieniami. Podeszłam do niego i otworzyłam małą szufladkę, która była jego częścią. W jej środku znajdowały się moje rysunki i przybory do rysowania. Obok biurka stała duża biała szafa. W środku znajdowały się ubrania wszystkie były tylko w trzech kolorach: złotym, czarnym i zielonym. Było tam też trochę bieli, ale naprawdę niewiele. Pod moimi stopami znajdował się duży, puchaty, biały dywan. Postanowiłam lepiej przyjrzeć się mojemu łóżku. Było to jednoosobowe łoże z baldachimem. Pościel była zielona nie licząc białej poduszki.
      Znudzona usiadłam na łóżku. No ile można czekać?!
-Długo. Naucz się cierpliwości. To popłaca- Loki wszedł do pokoju z czterema wielkimi księgami- To księgi zaklęć przełożone z języka Asów. Będę cię oczywiście uczyć osobiście, lecz teraz wychodzę na czas bliżej nieokreślony. Nie musisz cały czas siedzieć i czytać. Fen i Mung bardzo cię lubią, możesz spędzać z nimi czas, możesz porysować, ale przeczytaj choć jedną stronę- to mówiąc wyszedł z pokoju.
       Nie miałam teraz ochoty na czytanie. Wzięłam swoje przybory rysownicze i ruszyłam w stronę salonu. Usiadłam na czarnej kanapie i zaczęłam zastanawiać się, co narysować. Wtedy poczułam ciężar na mojej nodze. To Fen oparł swój wielki łeb o moje kolano. Poczochrałam go po główce. Po jakimś czasie przyszedł... znaczy się przypełzł Mung i pobawiłam się chwilę z nim i jego bratem. Później grzecznie usiedli, a ja ich narysowałam. Przyjrzałam się skończonemu dziełu i stwierdziłam, że wyszło nie najgorzej. Stwierdziłam, że wypadało by przeczytać chociaż pierwsze zaklęcia z ksiąg Lokiego. Sama muszę przyznać, że bardzo mnie to interesowało. Usiadłam przy biurku i otworzyłam jedną z książek. Fen i Mung leżeli na dywanie obok mnie.
      Sama nie wiedziałam jakim cudem przeczytałam ponad połowę pierwszej części. Szukałam zaklęć, które mogłyby mi pomóc. Nauczyłam się na pamięć zaklęcia niewidzialności. W końcu moją uwagę przykuła jedna formuła. Warto spróbować.
                 
                                                          * Oczami Lokiego*

       Nie wierzyłem, że pójdzie aż tak łatwo! Uwierzyła, że naprawdę przejąłem się jej raną i stałem się milszy! Oj Loki, ty kłamco... Roześmiałem się pod nosem. Ciekawe ilu zakląć potrzebnych, by mnie zabić nauczyła się podczas mojej nieobecności. Sześciu? Dziesięciu? Chcę zobaczyć jej minę, kiedy się zorientuje, że nic na mnie nie działa. A może zrobię małe przedstawienie?  Upadnę na ziemię "powalony" jej magią, a później powstanę w czarnym dymie... Tak, będzie zabawnie.
       Stanąłem w parku w którym  spotkałem dziewczynę tuż przed jej przemianą.  Wyszeptałem parę słów, a przede mną  pojawiły się drzwi do mojej kryjówki. Czas zacząć zabawę! pomyślałem i przekroczyłem próg. Moją pierwszą reakcją był krzyk:
-CO TO MA BYĆ?!!!!!!!!!!!!!!
 Po moim domu w najlepsze biegało 10 Fenów i Mungów, 3 Samanty, 2 Thorów, 1 Odyn i 7 Frigg! Przecisnąłem się przez ten tłum i wszedłem do pokoju dziewczyny. Prawdziwy wilk i wąż leżeli przerażeni pod biurkiem przy którym siedziała moja przyszła uczennica. Jej oczy błyszczały na zielono a kiedy wypowiadała zaklęcie, jej rysunki wychodziły z papieru. Szybko wyrwałem ją z transu. Tylko jedno dzieło pozostało na papierze. Przedstawiało... mnie?! Na rysunku brakowało jednak oczu. O tym porozmawiam z nią później, lecz teraz...
-Oszalałaś?! Każda normalna istota starałaby się nauczyć się zaklęć, którymi posłużyłaby się, tylko po to by mnie zabić, a ty musiałaś zrobić wszystko na opak!- byłem wściekły. Nie mogłem już dłużej udawać miłego i troskliwego.
-Ja nie wiem jak to się stał...
-Milcz Midgardzka kobieto! Od teraz zasady się zmieniają! Masz się wszystkiego nauczyć, bo pewnego dnia puścisz to miejsce z dymem! Nie będziesz robiła nic innego!
     Zamknąłem ją w pokoju i odczarowałem wszystkie jej dzieła. Wtedy w pokoju otworzył się portal.
-Książę Loki! Twój ojciec wzywa cię do Asgardu na wielkie święto! Thor odnalazł naznaczoną Midgardkę!- strażnik pokłonił się przede mną. Od ostatnich wydarzeń wszyscy myśleli, że jestem dobry. Doniosłem Odynowi o spisku i na jakiś czas zająłem jego miejsce. Kiedy jeden ze spiskowców próbował go zabić, ja posłużyłem się magią i go wyeliminowałem. Nikt nie wiedział, że to była stworzona przeze mnie iluzja. Uchodziłem za bohatera. Znów byłem księciem Lokim.
-Kiedy ma się ono odbyć?
-Jutro pod wieczór.
-Oczywiście mój ojciec- starałem się to powiedzieć bez obrzydzenia- pozwoli mi kogoś przyprowadzić?- uśmiech strażnika świadczył o tym, że opacznie zrozumiał moje słowa.
-Tak, mój panie. Przygotować komnatę gościnną?
-Nie. Będzie mieszkać w jej pokoju- uśmiech spełzł z twarzy strażnika- Nie zapomnijcie przygotować komnaty dla moich dzieci- dodałem.
-Tak jest! Jutro stawi się tutaj Thor, by zabrać was na przyjęcie.
-Jeszcze jedna sprawa. Mam zamiar powrócić na stałe.
-Królowa by się cieszyła, że jesteś znów po dobrej stronie książę.
-Idź już!- rozkazałem, czując, że nie wytrzymam. Frigga to jedyna osoba, którą uważałem za rodzinę. Została zamordowana przez Malekitcha, mrocznego elfa.
    Skoro jutro miałem pojawić się w Asgardzie razem z Samantą to miałem wiele spraw do załatwienia. Wpadłem do jej pokoju.
-Szykuj się. Jutro ruszamy do Asgardu.

4 komentarze:

  1. Ave
    Jak ja się cieszę, że znalazłam godny czytania blog o Lokim.
    Jestem pod ogromnym podziwem twojej pracy. Będę tuy zaglądać regularnie.
    Już od tej chwili czekać będę na kolejny rozdział tej wspanialej i niebagatelnej opowieści.
    Z poważaniem
    Katharsis

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny,nominowałam cię do Libsten Blog Award
    http://cichesia.blogspot.com/2013/12/libsten-blog-award.html
    Pozdrawiam, Rox

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjny rozdział :).
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No wszystko jest coraz lepiej, z tym, zę im idzie lepiej poziom pisania tym bardziej zauwaza się to, jak krótkie sa te rozdziały...
    jeszcze długość mogłabyś poprawić i umrę szczesliwa


    OdpowiedzUsuń