niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 5- Gra

Sorki za poprzedni żart! Teraz to jest serio rozdział. Obiecuję. Na nominację do LA odpowiem jutro lub trochę później.
ROZDZIAŁ 5- Gra
      Obudziłam się i od razu zauważyłam zmiany. Po pierwsze: leżałam na łóżku. Po drugie: obok łóżka stała zapalona lampka, która oświetlała pomieszczenie, w którym się znajdowałam. Był to dość mały pokój z trzema ścianami zielonymi i jedną czarną. Wszystkie meble w pokoju były ze złota, nie licząc paru białych dodatków. Na krześle leżały ubrania. 
       Wstałam i spojrzałam na siebie. Wyglądałam okropnie. Moje ubrania były wygniecione i podarte w niektórych miejscach. Włosy miałam potargane. Wzięłam ubrania z krzesła i nacisnęłam na klamkę ciężkich, drewnianych drzwi. Otworzyły się, skrzypiąc lekko. Na palcach przeszłam przez długi korytarz, rozglądając się za jakąś łazienką. Z zaciekawieniem patrzyłam na wszystko naokoło, próbując zorientować się, gdzie jestem. Na białych ścianach wisiały różne obrazy przedstawiające łąki i lasy. Na obrazach nie było ludzi, tylko natura, dzika i piękna. Taka jak ją stworzono. 
         W końcu dotarłam do drzwi. Raz kozie śmierć- pomyślałam i przeszłam do nowego pomieszczenia. I tym razem głupia koza miała niewyobrażalne szczęście. Trafiłam do bardzo nowoczesnej łazienki w której dominowała jasna zieleń i biel. Na blacie obok umywalki ze złotym kranem leżał ręcznik. Zamknęłam za sobą drzwi i weszłam pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę i umyłam włosy. Gdy spod niego wyszłam na blacie leżały szczotka do włosów, zębów i pasta. Wcześniej ich tam nie było... No cóż. Dokończyłam proces odświeżenia i ubrałam się w nowy zestaw. Czarna koszula odsłaniała moje ramiona. Na jednym z nich widać było pięć długich zadrapań. I tak wyglądały lepiej, niż na początku. Na nogach miałam szmaragdowe legginsy. Moje ulubione kolory powoli zaczęły mnie denerwować. Nikt mi nie będzie mówił jak mam wyglądać!!!
       Cicho wyszłam z łazienki, by przypadkiem nie natknąć się na trickstera.
Chyba, że to był mój dziwny sen. Może dalej śnię? Może porywacz mnie czymś odurzył? Gdy te wesołe myśli przechodziły przez moją głowę zauważyłam coś na końcu korytarza. Dwa cosie. Takich cosiów w normalnych mieszkaniach nie ma. Mianowicie w moją stronę szedł dość duży, czarny wilk, a obok niego pełzł (ku mojemu przerażeniu nie mniejszy) wąż. Kiedy zwierzęta mnie spostrzegły, wbrew moim oczekiwaniom wyglądały na ucieszone. Skąd to wnioskuję? Wilk zaczął szybko machać ogonem i pędzić w moją stronę niczym rozbawione...
...dziecko. Właśnie to słowo przyszło mi na myśl kiedy patrzyłam na olbrzymie zwierzęta radośnie pędzące w moją stronę. Jak dzieci.
         Więc bardzo prawdopodobne, że był to jednak dom Lokiego. Tego mogłam być pewna. Wilk miał na imię Fenris a wąż  Jormungand. Wymyślne imiona nie ma co. Ale jeśli mity były prawdą to ich matką była...
-Głupie plotki- usłyszałam za sobą głos boga- A co do imion, ja nazywam ich Fen i Mung. Prościej. Ich matka ich tak nazywała- w jego oczach pojawił się błysk tęsknoty, lecz zaledwie na parę sekund. Spojrzał na ranę na moim ramieniu- Mogę ją wyleczyć- wyciągną dłoń w jej stronę, lecz ja mimowolnie cofnęłam się ze strachem.
        Powoli traciłam nadzieję na wyjście z tej ciemności. Siedziałam tam sama od wielu godzin. Wtedy do pokoju wszedł On.
-Okazuje się, że nie jesteś dzieckiem swoich rodziców. Jak się z tym czujesz?
-Każdy jest dzieckiem swoich rodziców- odpowiedziałam siląc się na złośliwość- to chyba logiczne, nie uważasz?
-Nie udawaj, że jesteś mądrzejsza niż w rzeczywistości, śmiertelniczko.
-Powiedział podszywający się pod boga wariat!-krzyczałam. Nie panowałam w tej chwili nad emocjami. I wtedy poczułam przeszywający ból w ramieniu. Jego paznokcie zatopiły się głęboko w skórę, ręka zjechała w dół mojego ramienia pozostawiając za sobą krwiste ślady.
-Nędzny Midgardczyk nie będzie zwracał się w ten sposób do boga!
   To wspomnienie uderzyło mnie z wielką siłą.
-Nic ci nie zrobię.
-Ja...- lekko się jąkałam- b..boję się...
-Nie masz czego- wyraz jego twarzy złagodniał- daj mi naprawić mój błąd- położył dłoń na mojej ranie, a wtedy rozświetliło ją zielone światło i zniknęła.
-Dziękuję. Mam pytanie czy twoje... dzieci nic mi nie zrobią?
-Kiedyś Odyn chciał je zabić, bo miały przyczynić się do końca świata, lecz ich matka krzyknęła: To tylko dzieci? Co ci zrobiły Panie? Weź mnie zamiast nich. Odyn tak właśnie uczynił...
-Zabił ją?
-Nie twoja sprawa- warknął. Znów powrócił ZŁY LOKI. Jednak szybko się opanował- Musisz być głodna, zapraszam na śniadanie.
   Idąc do kuchni rozmyślałam o jednej rzeczy. Zaczęła się gra. Między nim a, mną...

3 komentarze:

  1. ZA KRÓTKIE! Masz mi teraz nerwy posklejać, najlepiej kropelką. Serio, to znęcanie się nad niepełnoletnimi, to podchodzi pod przestępstwo i szantaż emocjonalny! D;
    Mimo to super rozdział, seriously. Rzadko to mówię, ale przez ciebie moje serce zabiło mocniej w momencie gdy przeczytałam o wilku… jedno ale. On nie nazywał się Fenris, a Fenrir. Fen… jest chyba takie imię no nie? Kiedyś tak nazwałam bohatera, więc chyba tak. Mung… też nice. Czekam na cd.

    P.S

    Wyłącz tą cholerną weryfikację obrazkową i zapraszam do mnie na rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Sigyn
    Po pierwsze chciałam powiedzieć jak bardzo się cieszę z odnalezienia Twojego bloga. Jestem wielką fanką Logyn. Niestety bardzo mało powstaje polskojęzycznych blogów o tej parze. Nie żebym narzekała na anglojęzyczne bo tego jak mrówek, ale czasem milo poczytać w języku ojczystym :)
    Piszesz bardzo ładnie i masz ciekawy pomysł...Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy i życzę dużo weny.

    pozdrawiam
    Monique :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Więcej Lokiego, przede wszystkim! :)
    A tak, to kapitalnie ;).
    Może zrób chociaż jeden rozdział jakiegoś romansidła z Lokim :3
    Ja mam dużo romansideł ale to raczej taka codzienność Lokiego, jakieś wojny poza Asgardem itp.. HATE |LOVE|FAMILY
    Jak chcesz, to zaczerpnij inspiracji :).
    Czekam na CD i zapraszam:

    lokiforever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń