-Ona... Ona jest... To jest S...- spojrzał na Lokiego- s... z Mitgardu!- wykrzyknął- Tak, z Mitgardu. A jednak ma znak na ramieniu.
Jak on zauważył mój znak przez koszul...? Spojrzałam w dół. Na sobie miałam złoto-zieloną suknę bez rękawów. Czułam, że na głowie mam coś w rodzaju diademu, lecz nie mogłam go zobaczyć.
-Tak ojcze- kiedy to mówił jego ramię przeszył ledwo dostrzegalny dreszcz- Mam swoje podejrzenia co do tego- No cóż, ze mną się nimi nie podzielił...- Lecz czy pozwolisz nam zapoznać się z wybraną odnalezioną przez Thora?
-Thor zaprowadzi was do jej komnat. Cieszę się, że cię poznałem, Samanto.
-Cała przyjemność po mjej stronie, królu-skłoniłam się. Loki wziął mnie pod rękę i poszliśmy za Thorem wgłąb pałacu.
Szliśmy długim korytarzem. Cisza się rzedłużała, więc postanowiłam denerwować Thora tak jak chciał tego trickster. Zdradził mi parę faktów, dzięki którym wiedziałam, jaki temat załamie go w tym momencie.
-Jak ci się układa z Jane?-Zapytałam niby nic.
-Ona... Jane zginęła w wybuchu w swoim labolatrium....
-Och. Przepraszam Zapomniałam. Ale gdyby się nad tym zastanowić, to sama tego chciałam. Była znana w środowisku naukowym i słyszałam o tym wypadku. Wielu ostrzegało ją przed pomaganiem przy tym eksperymencie. Ponoć jej ostatnim słowem było twoje imię...- Thor odwrócił się gwałtownie i rzucił we mnie swoim "moteczkiem rodem z zestawu mały budowniczy. Właśnie żegnałam się z życiem, gdy poczułam na ramionach ręce i rozpłynęłam się w powietrzu. Stałam tuż obok mojego poprzedniego miejsca i patrzyłam na powracający do boga burz młot. Za mną stał kłamca i uśmiechał się przebiegle. Wypełniałam moje zadanie dobrze. Dalej szliśmy w ciszy. Zatrzymaliśmy się przy wielkich drzwiach w kolorze (oh, jakże wielkie było moje zdziwienie) złotym.
-Tu mieszka moja Wybrana. Zostawiam was samych- nasz nerwusek oddalił się pośpiesznie.
-O nie! Ja nie mam zamiaru przeszkadzać ci w tej rozmowie. Powiem ci jedno. Na razie masz być miła, bo inaczej- pzeciągną palcem po moim gardle- spotka cię rychły koniec kochana- zniknął w zielonej mgle. Jeszcze chwile stałam w tym samym miejscu. Jak on mnie śmiał nazwać?! Późnie o załatwię. Teraz weszłam do komnaty. Rozejrzałam się. W środku dominowała czerwień i błękit.
-Siostrzyczko!!!- O nie! Nie dam się przewrócić po raz 2 w ciągu jednego dnia! Co to to nie! Odsunęłam się płynnie i moja "siostra" wpadła w drzwi- Tak bardzo się bałam, że ten okropny porywacz coś ci zrobi!
-Porywacz?
-Tak! Ten, który zabrał cię z domu! Ten oszust, brat Thora. Ale Thor cię odnalazł i odbił!
-Nikt mnie nie porywał, a tym bardziej nie odbijał. Chodzi ci o Lokiego? Jest moim nauzczycielem.
-Tak? No cóż. Pomyliłam się. Mamy tyle do przegadania! Zakochałam się wiesz? W Thorze! On jest taki sily i szlachetny! Nie mogę się doczekać aż zostanę jego żoną...
-Żoną?- przerwałam jej potok słow- Nie wybiegasz planami za daleko?
-No ale on mnie odnalazł i takie jest prawo! O nie! Nie mów, że ciebie odnalazł ten... Loki! Ten kłamca! To okropne! Ja miałam szczęście i jestem z Thorem! Dziś odbędą się zaręczyny! Niesamowicie prawda?
-Tak cieszę się... Wiesz muszę... sprawdzić jak się czują Fen i Mung po przyjeździe.
-Kto?
-Później ci powiem. Widzimy się wieczorem!
-Papatki!
Wypadłam z komnaty jak (o ironio) burza. Faktycznie miałam zamiar odwiedzić wilka i węża. Potrzebowałam ich obecnści, która na mnie kojąco wpływała. Zapytałam paru służących w pałacu kobiet o drogę do komnat. Odpowiadały uśmiechając się do mnie. Miałam już wejść do pomieszczenia gdy usłyszałam śmiech. Był niesamowit i sprawił, że moje serce zabiło mocniej. Zajrzałam do komnaty najciszej jak się dało. Na łożu siedział Loki i bawił się z dwójką dzieci. Starsze z nich wyglądało jak on, a młodsze miało oliwkową karnację i ciemnobrązowe włoski z jednym małym warkoczykiem z przodu. Miał oczy w kolorze wiosennych listków. Wyglądał na 7 lat, a kopia Lokiego na jakieś 10. największym szokiem było dla mnie to, że śmiech który mnie tak poruszył należał do trickstera. No... i że od razu wiedziałam, że te dzieci to Mung i Fen.
Loki mnie zauważył. Prszestał się śmiać, lecz uśmiech nie schodził z jego twarzy. Nie kpiący uśmieszek którym zazwyczaj mnie zaszczycał, lecz zwykły radosny uśmiech.
-Chcesz pobawić się ze mną i chłopcami?- zapytał. Postanowiłam, że moje oburzenie i wyrzuty zostawię na później. Jego następne zdanie utwierdziło mnie w tym postanowieniu- Nie chcę, żeby któryś miał gorzej, a trudno bawić się z dwoma naraz mając ograniczone możliwości. Spróbój jedną ręką czarować, a drugą pilnować tych dzikusów- zmierzwił Fenowi jego brązowe włosy. Przyłączyłam się do nich i teraz jż razem bawiliśmy dzieciaki zielonymi iskrami, złotą mgłą w kształcie galopujących koni i innymi sztuczkami.
Kiedy zmęczeni malcy zasnęli, zgasiliśmy świato i wyszliśmy cicho zamykając za sobą drzwi. I wtedy się zaczeło.
-Miałam do nich na chwię wpaść, a później cię poszukać.
-A co? Tęskniłaś- jego twarz wykrzywiła się w szyderczym uśmiechu. Wrócił prawdziwy kłamca.
-Nie, ale dowiedziałam się ciekawej rzeczy. Maiałeś mi zamiar powiedzieć...- mimo woli podniosłam głos.
-Cicho! Omówimy to w mojej komnacie- położył mi ręce na ramioach i przeniósł nas do swojego pokoju- Teraz krzycz do woli. I tak nikt nie usłyszy- Zabrzmiało to jak groźba.
-Miałeś mi zamiar powiedzieć co oznacza dla mnie fakt, że mnie tu przyprowadziłeś jako swoją uczennicę, lub jeśli wolisz, swoją "odnalezioną"?! Nie? Raz się na coś przydała ta blądwłosa kreatura!!! Wszystko wiem!
Loki przybiżył się do mnie niebezpiecznie. Dopiero teraz zorientowałam się, że lecami opieram się o zieloną ścianę. Podparł ręce po dwóch stronach mojej głowy.
-Myślisz, że mi się to podoba?- wyszeptał wprost do mojego ucha- Jesteś pyskata, kłamliwa i wredna.
-No proszę! Znalazłaś lustro?- powiedziałam to trochę głośniej niż zamierzałam. Zamknęłam oczy, obawiając się kary. Poczułam jego lodowaty oddech na moich ustach. Pocałował mnie delikatnie, lecz stanowczo ujmując mnie pod brodę jedną dłonią. Nie wiem, czemu odwzajemniłam pocałunek. Odsunął się ode mnie i już nie czułam przyjemnego chłodu. Otworzyłam oczy. Byłam w mojej komnacie. Sama. Zastanawiałam się, czy tylko to sobie wyobraziłam, czy sytuacja sprzed paru chwil, naprawdę miała miejsce.
*Oczami Lokiego*
Co mnie napadło?! Najpierw pokazałem jej moją słabą stronę, a później... to! Ale była do niej tak podobna przy wykonywaniu niektórych czynności, śmieje się tak samo, od razu skojażyła niby dzikie zwierzęta z dziećmi... Nie!!! Ona odeszła! Nie udało mi się jej pomóc, ochronić jej i teraz ona nie... nie... A może to nie tak jak myślę. Może jej się udało i teraz to ona. Te myśli mogą mnie wykończyć. To po tym zdarzeniu stałem się taki jaki jestem. Nieprzystępny, twardy i już nie zdarza mi się być z kimś szczerym. Lecz teraz przez chwilę czułem to co wieki temu.
DOŚĆ!!! Teraz plan jest najważniejszy. Udało jej się doprowadzić mojego "brata" do białej gorączki, ale musi zjednać sobie Odyna i zdenerwować gromowładnego na oczach... oku starca. Roześmiałem się pod nosem. Ten plan nie miał prawa się nie udać, jeśli Sig... Tfu! Samanta nie zawiedzie. Jak dawno nie wypowiadałem imienia na głos. Od tamtego wydarzenia.
Wypadlem z mojego pokoju. Wiem, to głupie, co zrobiłem, lecz miałem taki kaprys. Podszedłem pod komnatę dziewczyny i urzyłem tzw. Szklanego spojrzenia. Samanta siedziała opierając się o drzwi. Miała skupioną minę i myśała nad czymś intensywnie. Fakt, że po pocałunku ze mną była w stanie myśleć, dobrze o niej świadczył. Ale nad czym myśała? Z racji tego, że jest równocześnie moim lustrem, przeznaczoną sprawiał, że nie mogłem się tego domyślić. Może jest też jej... może? Mała cząstka mnie żyła tą nadzieją i cieszyła się nią. Gdyby tak było nie sprawiałoby mi aż tyle problemów parę rzeczy.
Ale dość o niej! Czas wykręcić komuś jakiś numer. Jestem w domu. W królestwie, które będzie moje!
sobota, 28 grudnia 2013
wtorek, 24 grudnia 2013
Rozdział 8- Teatrzyk cieni
Gdybym powiedziała, że Asgard przerósł moje najśmielsze oczekiwania... Skłamałabym. Jak zwykle. Jednak nie zawiodłam się. Miasto Bogów było dokładnie takie jak je sobie wyobrażałam. Złoto otaczające mnie było przytłaczające. Ludzie chodzili w szykownych strojach. Wyglądali, jakby szykowało się jakieś święto.
Do mnie i książąt podszedł bardzo wysoki, ciemnoskóry strażnik. Miał złote oczy w których widać było gwiazdy. Obok niego stali inni wojowie. Wszyscy nosili złote zbroje i mieli złote miecze. Podsumowywując: Asgard- Złote miasto- język urzędowy:język Asów; ulubiony kolor mieszkańców- złoty; stroje- nie wiem jak je opisać...
- Witaj książę Thorze,- rzekł gwieździstooki z uśmiechem zwracając się do blondyna- książę Loki- imię czarnowłosego wypowiedział z nieufnością na niego patrząc- Kimże jest wasza towarzyszka?
-Heimdallu! Poznaj Sam, uczennicę Lokiego- Uśmiech zszedł z twarzy stróża Bifrostu.
-Witaj w Złotym mieście, Sam. Jestem Heimdall. Strażnik Tęczowego mostu.
-Miło mi, Heimdallu. Mów mi Samanta, jeśli można- wtrąciłam. Nienawidziłam skróconej wersji mojego imienia.
-Oczywiście. Strażnicy przyprowadzili dla was konie, jednak ten, któremu książę Loki polecił przygotować królestwo na wasz przyjazd, zapomniał nam najwyraźniej wspomnieć o gościu- jeden ze strażników w szeregu zadrżał i przełkną głośno ślinę.
-To nic, Heimdallu. Samanta pojedzie ze mną- trickster odezwał się po raz pierwszy od przyjazdu.
Wsiedliśmy na karego ogiera i ruszyliśmy za Thorem wgłąb miasta. Gromowładny opowiadał historię miasta, lecz pokrywała się ona z moją wiedzą, więc skupiłam się na widokach. Musiałam odwracać swoją uwagę od tego, że kłamca siedzi tak blisko mnie. Nie wiem czemu, działało to na mnie dość dziwnie. Czułam chłód od niego bijący, ale nie było to nieprzyjemne. Moje serce biło szybciej. No tak... Zawsze mógł się rozmyślić, a ja mogłam zginąć, lub do końca życia siedzieć w lochach. Nic dziwnego, że moje serce przyspieszyło.
Ludzie, których mijaliśmy machali nam i uśmiechali się na nasz widok. Kiedy przejechaliśmy przez bramy pałacu na dziedzińcu dostrzegłam cztery postacie: jedną kobietę i trzech mężczyzn. Thor uśmiechnął się kiedy ich zobaczył.
-Pzyjaciele! Wróciłem!
-Cieszymy się, lecz czemu ze swoim bratem? I kim jest ta kobieta?
-Sif, dobrze wiesz, że mój brat już nie jest zły! Teraz jest bohaterem. A ta młoda dama to Sam...- posłałam mu mrożące spojrzenie-...anta. Tak, Samanta. Jest uczennicą Lokiego.
-Z jakiego świata pochodzisz?
-Samanta jest z Mitgardu- trickster nie pozwolił mi się odezwać.
-Ty i Midgardzka kobieta?!- najwyższa postać wybuchła śmiechem. Sif spojrzała na niego i jeśli spojrzenie mogłoby zabijać, rudowłosy mężczyzna leżłby już martwy.
-Też się cieszę, że was widzę przyjaciele- w ostatnie słowo zielonooki wsadził tyle jadu, ile się dało-O co ci chodzi Volstaggu?
-Strażnik powiedział, że gość będzie mieszkał w komnacie Sig...- poczułam, że powietrze zafalowało i stało się zimniejsze-...w jej komnacie- poprawił się Volstagg- Nikomu nawet nie pozwalałeś tam wejść, a co dopiero zamieszkać i... Zaczęły krążyć plotki, że sobie kogoś znalazłeś- teraz powietrze było tak zimne, że woda w fontannie na dziedzińcu zaczęła zamarzać. Mimo zimna moje policzki płonęły. Ja i ON?! Nie no bez... Szybko przywróciłam się do porządku.
-Od kogo ta plotka wyszła?- Loki starał się udawać opanowanego, lecz temperatura powietrza mówiła sama za siebie.
-Od Thora- szczerość rudzielca mnie rozbrajała. Sif uderzyła go pod żebro- Ała! Przecież nie kłamię!
-Thorze? Masz coś na swe usprawiedliwienie?
-Wyobraźnia mnie poniosła, a tobie przydałoby się towarzystwo damy, którą byś kochał- zaczęłam się cieszyć, że mogę być dla niego wredna i uprzykszać mu życie- Zostawmy to na później! Musicie poznać naszą gwiazdę: Przeznaczoną Angelikę!
Do tej pory nie byłam w stanie mu uwierzyć, a mówił prawdę?! Zazwyczaj potrafię odróżnić kłamstwo i prawdę... Może przez to że jest bogiem kłamstwa wszystko co powie brzmi właśnie jak ono? To musi być ciężkie. Zawsze musiało. Jednak gdy tak dalej o tym myślałam, nie miałam zamiaru mu współczuć. Ja sama nie ubiłam współczucia. Ten kto współczuł myślał, że tego potrzebuję, że jestem słaba.
Zaprowadzono nas do sali tronowej. Wszyscy pokłoniliśmy się przed Wszechojcem Odynem. Widać było, że nie czuje się najlepiej. Jego szaty były złoto-czarne.
Kolor żałoby- pomyślałam. Loki opowiadał mi o tym, że żona Odyna zginęła niedawno w walce. Chciałam wiedzieć w jakiej, lecz było widać, że ten temat sprawiał mu ból. Zostawię to sobie jako jego słaby punkt. Tak słaby punkt. Wiedziałam, że trickster będzie próbował mnie oszukać. Potrzebowałam argumentów. Wiem też, że niebezpiecznie jest poruszać temat jego żony.
-Powstańcie synowie! Powstańcie wojownicy! I ty powstań nasz gościu!
-Witaj ojcze, dawno mnie tu nie było. Szczególnie, że mam wolne ręce. I nogi. A wojownicy mnie otaczający nie chcą mej śmierci- kłamca uśmiechał się drwiąco.
-Synu, zapomnijmy o przeszłości! Liczy się to co teraz...
-Teraz to pojęcie względne. Ale faktycznie, nie rozpawiajmy o starych dobrych czasach. Na te pogaduszki jeszcze znajdziemy czas. Pozwól, że przedstawię ci Samantę, moją uczennicę.
-To zaszczyt cię ponać, królu Odynie.
-Ona...Ona jest...
Do mnie i książąt podszedł bardzo wysoki, ciemnoskóry strażnik. Miał złote oczy w których widać było gwiazdy. Obok niego stali inni wojowie. Wszyscy nosili złote zbroje i mieli złote miecze. Podsumowywując: Asgard- Złote miasto- język urzędowy:język Asów; ulubiony kolor mieszkańców- złoty; stroje- nie wiem jak je opisać...
- Witaj książę Thorze,- rzekł gwieździstooki z uśmiechem zwracając się do blondyna- książę Loki- imię czarnowłosego wypowiedział z nieufnością na niego patrząc- Kimże jest wasza towarzyszka?
-Heimdallu! Poznaj Sam, uczennicę Lokiego- Uśmiech zszedł z twarzy stróża Bifrostu.
-Witaj w Złotym mieście, Sam. Jestem Heimdall. Strażnik Tęczowego mostu.
-Miło mi, Heimdallu. Mów mi Samanta, jeśli można- wtrąciłam. Nienawidziłam skróconej wersji mojego imienia.
-Oczywiście. Strażnicy przyprowadzili dla was konie, jednak ten, któremu książę Loki polecił przygotować królestwo na wasz przyjazd, zapomniał nam najwyraźniej wspomnieć o gościu- jeden ze strażników w szeregu zadrżał i przełkną głośno ślinę.
-To nic, Heimdallu. Samanta pojedzie ze mną- trickster odezwał się po raz pierwszy od przyjazdu.
Wsiedliśmy na karego ogiera i ruszyliśmy za Thorem wgłąb miasta. Gromowładny opowiadał historię miasta, lecz pokrywała się ona z moją wiedzą, więc skupiłam się na widokach. Musiałam odwracać swoją uwagę od tego, że kłamca siedzi tak blisko mnie. Nie wiem czemu, działało to na mnie dość dziwnie. Czułam chłód od niego bijący, ale nie było to nieprzyjemne. Moje serce biło szybciej. No tak... Zawsze mógł się rozmyślić, a ja mogłam zginąć, lub do końca życia siedzieć w lochach. Nic dziwnego, że moje serce przyspieszyło.
Ludzie, których mijaliśmy machali nam i uśmiechali się na nasz widok. Kiedy przejechaliśmy przez bramy pałacu na dziedzińcu dostrzegłam cztery postacie: jedną kobietę i trzech mężczyzn. Thor uśmiechnął się kiedy ich zobaczył.
-Pzyjaciele! Wróciłem!
-Cieszymy się, lecz czemu ze swoim bratem? I kim jest ta kobieta?
-Sif, dobrze wiesz, że mój brat już nie jest zły! Teraz jest bohaterem. A ta młoda dama to Sam...- posłałam mu mrożące spojrzenie-...anta. Tak, Samanta. Jest uczennicą Lokiego.
-Z jakiego świata pochodzisz?
-Samanta jest z Mitgardu- trickster nie pozwolił mi się odezwać.
-Ty i Midgardzka kobieta?!- najwyższa postać wybuchła śmiechem. Sif spojrzała na niego i jeśli spojrzenie mogłoby zabijać, rudowłosy mężczyzna leżłby już martwy.
-Też się cieszę, że was widzę przyjaciele- w ostatnie słowo zielonooki wsadził tyle jadu, ile się dało-O co ci chodzi Volstaggu?
-Strażnik powiedział, że gość będzie mieszkał w komnacie Sig...- poczułam, że powietrze zafalowało i stało się zimniejsze-...w jej komnacie- poprawił się Volstagg- Nikomu nawet nie pozwalałeś tam wejść, a co dopiero zamieszkać i... Zaczęły krążyć plotki, że sobie kogoś znalazłeś- teraz powietrze było tak zimne, że woda w fontannie na dziedzińcu zaczęła zamarzać. Mimo zimna moje policzki płonęły. Ja i ON?! Nie no bez... Szybko przywróciłam się do porządku.
-Od kogo ta plotka wyszła?- Loki starał się udawać opanowanego, lecz temperatura powietrza mówiła sama za siebie.
-Od Thora- szczerość rudzielca mnie rozbrajała. Sif uderzyła go pod żebro- Ała! Przecież nie kłamię!
-Thorze? Masz coś na swe usprawiedliwienie?
-Wyobraźnia mnie poniosła, a tobie przydałoby się towarzystwo damy, którą byś kochał- zaczęłam się cieszyć, że mogę być dla niego wredna i uprzykszać mu życie- Zostawmy to na później! Musicie poznać naszą gwiazdę: Przeznaczoną Angelikę!
Do tej pory nie byłam w stanie mu uwierzyć, a mówił prawdę?! Zazwyczaj potrafię odróżnić kłamstwo i prawdę... Może przez to że jest bogiem kłamstwa wszystko co powie brzmi właśnie jak ono? To musi być ciężkie. Zawsze musiało. Jednak gdy tak dalej o tym myślałam, nie miałam zamiaru mu współczuć. Ja sama nie ubiłam współczucia. Ten kto współczuł myślał, że tego potrzebuję, że jestem słaba.
Zaprowadzono nas do sali tronowej. Wszyscy pokłoniliśmy się przed Wszechojcem Odynem. Widać było, że nie czuje się najlepiej. Jego szaty były złoto-czarne.
Kolor żałoby- pomyślałam. Loki opowiadał mi o tym, że żona Odyna zginęła niedawno w walce. Chciałam wiedzieć w jakiej, lecz było widać, że ten temat sprawiał mu ból. Zostawię to sobie jako jego słaby punkt. Tak słaby punkt. Wiedziałam, że trickster będzie próbował mnie oszukać. Potrzebowałam argumentów. Wiem też, że niebezpiecznie jest poruszać temat jego żony.
-Powstańcie synowie! Powstańcie wojownicy! I ty powstań nasz gościu!
-Witaj ojcze, dawno mnie tu nie było. Szczególnie, że mam wolne ręce. I nogi. A wojownicy mnie otaczający nie chcą mej śmierci- kłamca uśmiechał się drwiąco.
-Synu, zapomnijmy o przeszłości! Liczy się to co teraz...
-Teraz to pojęcie względne. Ale faktycznie, nie rozpawiajmy o starych dobrych czasach. Na te pogaduszki jeszcze znajdziemy czas. Pozwól, że przedstawię ci Samantę, moją uczennicę.
-To zaszczyt cię ponać, królu Odynie.
-Ona...Ona jest...
wtorek, 17 grudnia 2013
Pupil
Jak pewnie zauważyłyście na górze strony jest napis pupil.
Klikajcie w nigo, a tam pokażą się 2 obrazki. O ile w napis "click me!" przy Lokim klikacie (UWAGA) nikt nie klika w napis pod Fenem! Jemu smutno jest. Dla was to kliknięcie, a dla niego punkt do rozwoju ;) Życzę szczęśliwych świąt w gronie rodziny! Mój kochany Loki nie rozumie idei tego święta, lecz w głębi duszy na 100% życzy wam wszystkiego dobrego te święta i w nowym roku!
Klikajcie w nigo, a tam pokażą się 2 obrazki. O ile w napis "click me!" przy Lokim klikacie (UWAGA) nikt nie klika w napis pod Fenem! Jemu smutno jest. Dla was to kliknięcie, a dla niego punkt do rozwoju ;) Życzę szczęśliwych świąt w gronie rodziny! Mój kochany Loki nie rozumie idei tego święta, lecz w głębi duszy na 100% życzy wam wszystkiego dobrego te święta i w nowym roku!
piątek, 13 grudnia 2013
Rozdział 7- Powrót Bohatera
-Loki, czemu? Czemu nie możesz po prostu puścić mnie wolno?- zapytałam ze łzami w oczach. To była moja ostatnia szansa na wolność.
-Po pierwsze: schlebia mi to, że traktujesz mnie jak najważniejszego boga we wszystkich 9 światach, po drugie: kiedy znajdzie się swoje lustro, nie należy odpuszczać, a po trzecie: gdzie chcesz wracać? Do kogo? Do czego? Nic nie masz na Midgardzie.
-W takim razie dobrze- powiedziałam zimnym tonem i otarłam łzy. Ta gra nie miała sensu. I tak mnie nie puści.- Dlaczego mam więc jechać z tobą do Asgardu?
-Bo ci tak każę! A, masz udawać moją uczennicę z własnej woli, nie chciałbym, żeby myśleli, że cię porwałem.
-A co mi zrobisz, jeśli im powiem prawdę?- Jego mina była bezcenna. Jeszcze przed chwilą byłam przestraszona i posłuszna. Cóż... dobre czasy się skończyły. Teraz będzie dla boga taka jak dla wszystkich. Loki szybko się otrząsną po moim "ataku".
-Myślisz, że uwierzą tobie? Śmiertelnej kobiecie?- roześmiał się złowieszczo, a mnie przeszły ciarki po plecach- Jestem ich bohaterem! Nic nie możesz zrobić. Ale mam dla ciebie dobrą wiadomość. O ile chcę, żebyś postawiła mnie w dobrym świetle w oczach... przepraszam oku Odyna, to dla Thora możesz być wredna, możesz doprowadzać go do furii, tak by był podczas naszego pobytu tam jak najbardziej rozeźlony. Mam pewien plan.
-A co ja będę z tego miała?
-Zobaczysz Asgard, pozwolę ci żyć, nauczysz się magii, zrozumiesz symbol na swoim ramieniu, będziesz się miała okazję zemścić na Angelice... Wymieniać dalej?
-Na Angelice?
-Nie zdziwił cię fakt, że mimo tego, że pochodzicie nie z tej samej rodziny, macie takie samo znamię?- moja mina musiała mówić sama za siebie- No cóż...
-Jak będę się mogła na niej zemścić?- muszę przyznać, że perspektywa zemsty za bycie "tą gorszą" przez całe dzieciństwo, była bardzo bardzo kusząca. Loki wiedział jak kogoś przekonać do jego pomysłu.
-Umówmy się. Jeśli będziesz dobrze grała, a mój plan zadziała, będziesz mogła zrobić co chcesz. Umowa?- wyciągnął do mnie rękę.
-Umowa- uścisnęłam jego rękę na zgodę. Teraz będziemy współpracować, ale nie wiem, do czego to prowadzi. Zawieszenie broni, zawieszeniem broni, ale mili dla siebie raczej nie będziemy.
-Zatem jutro wyruszamy do Miasta Bogów.
Następnego dnia kłamca uczył mnie, jak zachowywać się w miejscu, w którym Kultury się wychował. Nauczył mnie zaklęcia, dzięki któremu będę rozumiała i mówiła w języku Asów. uczyć mnie na szczęście nie musiał. Potrafię się zachować. Wieczorem natomiast w salonie otworzył się most tęczowy. W nim stanął wysoki, dobrze zbudowany blondyn.
-Bracie!!! Jak się cieszę, że cię widzę!!!- to mówiąc pobiegł wprost na trickstera, chcąc go uścisnąć, jednak Loki tylko lekko przesunął się w bok, a rozpędzony niebieskooki wpadł prosto w ścianę.
-Thorze, naprawdę, nie trzeba się zawsze witać aż tak wylewnie. Mam dość połamanych żeber.
-HAHAHA!!! Cieszę się, że cię widzę bracie! A co to za piękna niewiasta, która za tobą stoi?
-To ty jesteś tym słynnym Thorem?- powiedziałam to lekko kpiącym tonem.
-Thorze, to Samanta. Moja uczennica.
-Witaj Samanto. Jestem Th...
-Tak, wiem. Dużo o tobie słyszałam. Jesteś dokładnie taki, jak sobie wyobrażałam- mówiąc to uśmiechałam się z wyższością. Loki patrzył na mnie z czymś w rodzaju zadowolenia. dobrze wykonywałam swoją robotę.
-Zatem, ruszajmy do domu!- kłamca rozładował napięcie wiszące w powietrzu. Blondyn znowu zaczął się uśmiechać.
-Heimdallu! Otwórz Bifrost!- kiedy wypowiedział te słowa otoczyło ich tęczowe światło. Srebrny Język objął mnie ramieniem. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Lepiej się mnie trzymaj- wyjaśnił- i pod żadnym pozorem nie zamykaj oczu.
Miałam się spytać o co chodzi, ale nagle poczułam jak unosimy się coraz wyżej i wyżej. Jakaś niewidzialna siła przyciągała nas do jej centrum. Naokoło nas pojawiały się i znikały coraz to nowe gwiazdy. W pewnym momencie poczułam, że gdyby nie Loki, który dalej mnie trzymał, spadłabym.
Po 6 minutach pod nogami wyczułam twardą powierzchnię. Naokoło mnie wszystko było ze złota.
-Witaj w Asgardzie, Mieście Bogów!
Wiem, że krótkie, ale jakoś Wam to wynagrodzę! To się musiało kończyć tym zdaniem.
środa, 11 grudnia 2013
Liebsten Award 2
Wow! Już drugie?! O LOL!
Nominowała mnie http://cichesia.blogspot.com/
1.Jeśli moglibyście spotkać jakąś postać z filmu lub książki kto by to był?
Loki, oczywiście ;)).
2. Twoja ulubiona książka?
Przeczytałam zbyt dużo wspaniałych książek, żeby wymienić najlepszą. Kocham wszystkie!
3. Twój ulubiony film?
Thor2
4.Czy lubisz rysować?
Kocham :)
5.Masz zamiar napisać książkę?
Niezbadane są wyroki Sigyn...
6.Co myślisz o swoim blogu?
Zależy o którym z trzech... Ten mi się nawet podoba. Takie sobie, żeby nie zmęczyć umysłu przed snem.
7.Skąd czerpiesz pomysły do opowiadania?
Ze snów.
8. Jaki jest twój ulubiony aktor?
2. Twoja ulubiona książka?
Przeczytałam zbyt dużo wspaniałych książek, żeby wymienić najlepszą. Kocham wszystkie!
3. Twój ulubiony film?
Thor2
4.Czy lubisz rysować?
Kocham :)
5.Masz zamiar napisać książkę?
Niezbadane są wyroki Sigyn...
6.Co myślisz o swoim blogu?
Zależy o którym z trzech... Ten mi się nawet podoba. Takie sobie, żeby nie zmęczyć umysłu przed snem.
7.Skąd czerpiesz pomysły do opowiadania?
Ze snów.
8. Jaki jest twój ulubiony aktor?
Tom!!!!!9. Jaka jest twoja ulubiona aktorka?
Nie zastanawiałam się.
10.Gdzie chciałabyś pojechać?
Do Asgardu!!! I do Muspelheim!!!
11. Twoje ulubione danie?
Sushi i zapiekanka ziemniaczana.
Moje nominacje:
http://you-are-like-me.blogspot.com/
Nie zastanawiałam się.
10.Gdzie chciałabyś pojechać?
Do Asgardu!!! I do Muspelheim!!!
11. Twoje ulubione danie?
Moje nominacje:
http://you-are-like-me.blogspot.com/
http://hp-i-szmaragd.blogspot.com/
http://cichesia.blogspot.com/
nie będę nominować po dwa razy tych samych osób, bo to nie ten... NO!Moje pytania:
1.Jak często siedzisz przy kompie?
2.Twoja ulubiona książka?
3. Twój ulubiony film?
4. Czy lubisz rysować?
5.Lubisz zwierzęta?
6.Co myślisz o swoim blogu? Jaki będzie w przyszłości?
7.Skąd czerpiesz pomysły do opowiadania?
8.Jaki jest twój ulubiony aktor?
9.Znalazłaś/eś miłość życia (nie licząc Lokiego, on jest mój)?
10.Co chcesz dostać na urodziny?
11.Twoje ulubione piosenki?
1.Jak często siedzisz przy kompie?
2.Twoja ulubiona książka?
3. Twój ulubiony film?
4. Czy lubisz rysować?
5.Lubisz zwierzęta?
6.Co myślisz o swoim blogu? Jaki będzie w przyszłości?
7.Skąd czerpiesz pomysły do opowiadania?
8.Jaki jest twój ulubiony aktor?
9.Znalazłaś/eś miłość życia (nie licząc Lokiego, on jest mój)?
10.Co chcesz dostać na urodziny?
11.Twoje ulubione piosenki?
Rozdział 6- Magia słowa
Kiedy usiedliśmy przy stole trickster rozpoczął rozmowę:
-Na pewno chcesz wiedzieć, "dlaczego akurat ty?" i "po co tu jesteś?", prawda?
-Tak. Jestem ciekawa co kogoś tak... wysoko postawionego w hierarchii dziewięciu światów zainteresowało w tak nędznej istocie jak ja?- spytałam głosem przepełnionym zdumieniem. Gdyby patrzyła na naszą rozmowę osoba trzecia, stwierdziłaby, że uważam go za autorytet, za największego i najwspanialszego spośród bogów. Zaśmiałam się w duchu Co jak co, ale kłamać potrafię.
Bóg uśmiechnął się lekko. Uwierzył mi.
-Nie oceniaj się aż tak surowo... mogę dalej mówić do ciebie po imieniu? Sądzę, że byłoby to wskazane ze względu na to, że trochę tu pomieszkasz.
-To ja powinnam pytać, czy mogę wymawiać twe imię.
-W takim razie Samanto... Kontynuując moją myśl. Jak się niedawno dowiedziałaś jesteś adoptowana. Twoi "rodzice" okłamywali cię całe życie. Czy kiedyś zauważyłaś coś, powiedzmy... niesamowitego w twoim otoczeniu? W zachowaniu opiekunów? Po twojej minie wnioskuję, że tak. Spójrz teraz na twoje ramię- wykonałam polecenie. W moim ramieniu nie było nic nadzwyczajnego nie licząc znamienia- Czy ten znak nigdy nie przypominał ci runy? Rozczarowałaś mnie, lecz cóż... Wychowałaś się wśród najmniej oświeconych istot we wszechświecie. Wracając do tematu, o prawdziwym znaczeniu tego znaku powiem ci później, teraz wiedz tylko, że we wszechświecie istnieje zjawisko lustra. Istnieją dwie osoby ze skrajnie różnych światów, są też różnej płci. Podobne są jednak do siebie z wyglądu, mają podobne wspomnienia i w pewnym sensie ten sam rodzaj... magii. Do tego właśnie zmierzałem. Jesteś moim lustrem, a ja mam zamiar nauczyć cię naszej magii. Rozumiesz wszystko, czy wyjaśnić ci to jeszcze raz?
Muszę przyznać, że byłam w szoku. Ja? Magiczne moce? Nic podobnego!
-Chyba zaszła jakaś pomyłka, Loki. Nawet nie wiem jak dokładnie działa magia, a ty mówisz, że miałabym się nią posługiwać? Niestety, chyba się pomyliłeś...
-Nigdy się nie mylę. Posługujesz się już jednym rodzajem magii, tylko o tym nie wiesz. We wszystkich twoich słowach jest magia, dlatego każdy ci wierzy. Gdybyś znała podstawy magii, to poco miałbym cię uczyć?
-W takim razie, od czego zaczniemy?
Loki odprowadził mnie do "mojego pokoju" i kazał na siebie poczekać. Zabijałam czas lepiej poznając miejsce w którym przyjdzie mi mieszkać. Przy drzwiach stało duże, białe biurko ze złotymi zdobieniami. Podeszłam do niego i otworzyłam małą szufladkę, która była jego częścią. W jej środku znajdowały się moje rysunki i przybory do rysowania. Obok biurka stała duża biała szafa. W środku znajdowały się ubrania wszystkie były tylko w trzech kolorach: złotym, czarnym i zielonym. Było tam też trochę bieli, ale naprawdę niewiele. Pod moimi stopami znajdował się duży, puchaty, biały dywan. Postanowiłam lepiej przyjrzeć się mojemu łóżku. Było to jednoosobowe łoże z baldachimem. Pościel była zielona nie licząc białej poduszki.
Znudzona usiadłam na łóżku. No ile można czekać?!
-Długo. Naucz się cierpliwości. To popłaca- Loki wszedł do pokoju z czterema wielkimi księgami- To księgi zaklęć przełożone z języka Asów. Będę cię oczywiście uczyć osobiście, lecz teraz wychodzę na czas bliżej nieokreślony. Nie musisz cały czas siedzieć i czytać. Fen i Mung bardzo cię lubią, możesz spędzać z nimi czas, możesz porysować, ale przeczytaj choć jedną stronę- to mówiąc wyszedł z pokoju.
Nie miałam teraz ochoty na czytanie. Wzięłam swoje przybory rysownicze i ruszyłam w stronę salonu. Usiadłam na czarnej kanapie i zaczęłam zastanawiać się, co narysować. Wtedy poczułam ciężar na mojej nodze. To Fen oparł swój wielki łeb o moje kolano. Poczochrałam go po główce. Po jakimś czasie przyszedł... znaczy się przypełzł Mung i pobawiłam się chwilę z nim i jego bratem. Później grzecznie usiedli, a ja ich narysowałam. Przyjrzałam się skończonemu dziełu i stwierdziłam, że wyszło nie najgorzej. Stwierdziłam, że wypadało by przeczytać chociaż pierwsze zaklęcia z ksiąg Lokiego. Sama muszę przyznać, że bardzo mnie to interesowało. Usiadłam przy biurku i otworzyłam jedną z książek. Fen i Mung leżeli na dywanie obok mnie.
Sama nie wiedziałam jakim cudem przeczytałam ponad połowę pierwszej części. Szukałam zaklęć, które mogłyby mi pomóc. Nauczyłam się na pamięć zaklęcia niewidzialności. W końcu moją uwagę przykuła jedna formuła. Warto spróbować.
* Oczami Lokiego*
Nie wierzyłem, że pójdzie aż tak łatwo! Uwierzyła, że naprawdę przejąłem się jej raną i stałem się milszy! Oj Loki, ty kłamco... Roześmiałem się pod nosem. Ciekawe ilu zakląć potrzebnych, by mnie zabić nauczyła się podczas mojej nieobecności. Sześciu? Dziesięciu? Chcę zobaczyć jej minę, kiedy się zorientuje, że nic na mnie nie działa. A może zrobię małe przedstawienie? Upadnę na ziemię "powalony" jej magią, a później powstanę w czarnym dymie... Tak, będzie zabawnie.
Stanąłem w parku w którym spotkałem dziewczynę tuż przed jej przemianą. Wyszeptałem parę słów, a przede mną pojawiły się drzwi do mojej kryjówki. Czas zacząć zabawę! pomyślałem i przekroczyłem próg. Moją pierwszą reakcją był krzyk:
-CO TO MA BYĆ?!!!!!!!!!!!!!!
Po moim domu w najlepsze biegało 10 Fenów i Mungów, 3 Samanty, 2 Thorów, 1 Odyn i 7 Frigg! Przecisnąłem się przez ten tłum i wszedłem do pokoju dziewczyny. Prawdziwy wilk i wąż leżeli przerażeni pod biurkiem przy którym siedziała moja przyszła uczennica. Jej oczy błyszczały na zielono a kiedy wypowiadała zaklęcie, jej rysunki wychodziły z papieru. Szybko wyrwałem ją z transu. Tylko jedno dzieło pozostało na papierze. Przedstawiało... mnie?! Na rysunku brakowało jednak oczu. O tym porozmawiam z nią później, lecz teraz...
-Oszalałaś?! Każda normalna istota starałaby się nauczyć się zaklęć, którymi posłużyłaby się, tylko po to by mnie zabić, a ty musiałaś zrobić wszystko na opak!- byłem wściekły. Nie mogłem już dłużej udawać miłego i troskliwego.
-Ja nie wiem jak to się stał...
-Milcz Midgardzka kobieto! Od teraz zasady się zmieniają! Masz się wszystkiego nauczyć, bo pewnego dnia puścisz to miejsce z dymem! Nie będziesz robiła nic innego!
Zamknąłem ją w pokoju i odczarowałem wszystkie jej dzieła. Wtedy w pokoju otworzył się portal.
-Książę Loki! Twój ojciec wzywa cię do Asgardu na wielkie święto! Thor odnalazł naznaczoną Midgardkę!- strażnik pokłonił się przede mną. Od ostatnich wydarzeń wszyscy myśleli, że jestem dobry. Doniosłem Odynowi o spisku i na jakiś czas zająłem jego miejsce. Kiedy jeden ze spiskowców próbował go zabić, ja posłużyłem się magią i go wyeliminowałem. Nikt nie wiedział, że to była stworzona przeze mnie iluzja. Uchodziłem za bohatera. Znów byłem księciem Lokim.
-Kiedy ma się ono odbyć?
-Jutro pod wieczór.
-Oczywiście mój ojciec- starałem się to powiedzieć bez obrzydzenia- pozwoli mi kogoś przyprowadzić?- uśmiech strażnika świadczył o tym, że opacznie zrozumiał moje słowa.
-Tak, mój panie. Przygotować komnatę gościnną?
-Nie. Będzie mieszkać w jej pokoju- uśmiech spełzł z twarzy strażnika- Nie zapomnijcie przygotować komnaty dla moich dzieci- dodałem.
-Tak jest! Jutro stawi się tutaj Thor, by zabrać was na przyjęcie.
-Jeszcze jedna sprawa. Mam zamiar powrócić na stałe.
-Królowa by się cieszyła, że jesteś znów po dobrej stronie książę.
-Idź już!- rozkazałem, czując, że nie wytrzymam. Frigga to jedyna osoba, którą uważałem za rodzinę. Została zamordowana przez Malekitcha, mrocznego elfa.
Skoro jutro miałem pojawić się w Asgardzie razem z Samantą to miałem wiele spraw do załatwienia. Wpadłem do jej pokoju.
-Szykuj się. Jutro ruszamy do Asgardu.
-Na pewno chcesz wiedzieć, "dlaczego akurat ty?" i "po co tu jesteś?", prawda?
-Tak. Jestem ciekawa co kogoś tak... wysoko postawionego w hierarchii dziewięciu światów zainteresowało w tak nędznej istocie jak ja?- spytałam głosem przepełnionym zdumieniem. Gdyby patrzyła na naszą rozmowę osoba trzecia, stwierdziłaby, że uważam go za autorytet, za największego i najwspanialszego spośród bogów. Zaśmiałam się w duchu Co jak co, ale kłamać potrafię.
Bóg uśmiechnął się lekko. Uwierzył mi.
-Nie oceniaj się aż tak surowo... mogę dalej mówić do ciebie po imieniu? Sądzę, że byłoby to wskazane ze względu na to, że trochę tu pomieszkasz.
-To ja powinnam pytać, czy mogę wymawiać twe imię.
-W takim razie Samanto... Kontynuując moją myśl. Jak się niedawno dowiedziałaś jesteś adoptowana. Twoi "rodzice" okłamywali cię całe życie. Czy kiedyś zauważyłaś coś, powiedzmy... niesamowitego w twoim otoczeniu? W zachowaniu opiekunów? Po twojej minie wnioskuję, że tak. Spójrz teraz na twoje ramię- wykonałam polecenie. W moim ramieniu nie było nic nadzwyczajnego nie licząc znamienia- Czy ten znak nigdy nie przypominał ci runy? Rozczarowałaś mnie, lecz cóż... Wychowałaś się wśród najmniej oświeconych istot we wszechświecie. Wracając do tematu, o prawdziwym znaczeniu tego znaku powiem ci później, teraz wiedz tylko, że we wszechświecie istnieje zjawisko lustra. Istnieją dwie osoby ze skrajnie różnych światów, są też różnej płci. Podobne są jednak do siebie z wyglądu, mają podobne wspomnienia i w pewnym sensie ten sam rodzaj... magii. Do tego właśnie zmierzałem. Jesteś moim lustrem, a ja mam zamiar nauczyć cię naszej magii. Rozumiesz wszystko, czy wyjaśnić ci to jeszcze raz?
Muszę przyznać, że byłam w szoku. Ja? Magiczne moce? Nic podobnego!
-Chyba zaszła jakaś pomyłka, Loki. Nawet nie wiem jak dokładnie działa magia, a ty mówisz, że miałabym się nią posługiwać? Niestety, chyba się pomyliłeś...
-Nigdy się nie mylę. Posługujesz się już jednym rodzajem magii, tylko o tym nie wiesz. We wszystkich twoich słowach jest magia, dlatego każdy ci wierzy. Gdybyś znała podstawy magii, to poco miałbym cię uczyć?
-W takim razie, od czego zaczniemy?
Loki odprowadził mnie do "mojego pokoju" i kazał na siebie poczekać. Zabijałam czas lepiej poznając miejsce w którym przyjdzie mi mieszkać. Przy drzwiach stało duże, białe biurko ze złotymi zdobieniami. Podeszłam do niego i otworzyłam małą szufladkę, która była jego częścią. W jej środku znajdowały się moje rysunki i przybory do rysowania. Obok biurka stała duża biała szafa. W środku znajdowały się ubrania wszystkie były tylko w trzech kolorach: złotym, czarnym i zielonym. Było tam też trochę bieli, ale naprawdę niewiele. Pod moimi stopami znajdował się duży, puchaty, biały dywan. Postanowiłam lepiej przyjrzeć się mojemu łóżku. Było to jednoosobowe łoże z baldachimem. Pościel była zielona nie licząc białej poduszki.
Znudzona usiadłam na łóżku. No ile można czekać?!
-Długo. Naucz się cierpliwości. To popłaca- Loki wszedł do pokoju z czterema wielkimi księgami- To księgi zaklęć przełożone z języka Asów. Będę cię oczywiście uczyć osobiście, lecz teraz wychodzę na czas bliżej nieokreślony. Nie musisz cały czas siedzieć i czytać. Fen i Mung bardzo cię lubią, możesz spędzać z nimi czas, możesz porysować, ale przeczytaj choć jedną stronę- to mówiąc wyszedł z pokoju.
Nie miałam teraz ochoty na czytanie. Wzięłam swoje przybory rysownicze i ruszyłam w stronę salonu. Usiadłam na czarnej kanapie i zaczęłam zastanawiać się, co narysować. Wtedy poczułam ciężar na mojej nodze. To Fen oparł swój wielki łeb o moje kolano. Poczochrałam go po główce. Po jakimś czasie przyszedł... znaczy się przypełzł Mung i pobawiłam się chwilę z nim i jego bratem. Później grzecznie usiedli, a ja ich narysowałam. Przyjrzałam się skończonemu dziełu i stwierdziłam, że wyszło nie najgorzej. Stwierdziłam, że wypadało by przeczytać chociaż pierwsze zaklęcia z ksiąg Lokiego. Sama muszę przyznać, że bardzo mnie to interesowało. Usiadłam przy biurku i otworzyłam jedną z książek. Fen i Mung leżeli na dywanie obok mnie.
Sama nie wiedziałam jakim cudem przeczytałam ponad połowę pierwszej części. Szukałam zaklęć, które mogłyby mi pomóc. Nauczyłam się na pamięć zaklęcia niewidzialności. W końcu moją uwagę przykuła jedna formuła. Warto spróbować.
* Oczami Lokiego*
Nie wierzyłem, że pójdzie aż tak łatwo! Uwierzyła, że naprawdę przejąłem się jej raną i stałem się milszy! Oj Loki, ty kłamco... Roześmiałem się pod nosem. Ciekawe ilu zakląć potrzebnych, by mnie zabić nauczyła się podczas mojej nieobecności. Sześciu? Dziesięciu? Chcę zobaczyć jej minę, kiedy się zorientuje, że nic na mnie nie działa. A może zrobię małe przedstawienie? Upadnę na ziemię "powalony" jej magią, a później powstanę w czarnym dymie... Tak, będzie zabawnie.
Stanąłem w parku w którym spotkałem dziewczynę tuż przed jej przemianą. Wyszeptałem parę słów, a przede mną pojawiły się drzwi do mojej kryjówki. Czas zacząć zabawę! pomyślałem i przekroczyłem próg. Moją pierwszą reakcją był krzyk:
-CO TO MA BYĆ?!!!!!!!!!!!!!!
Po moim domu w najlepsze biegało 10 Fenów i Mungów, 3 Samanty, 2 Thorów, 1 Odyn i 7 Frigg! Przecisnąłem się przez ten tłum i wszedłem do pokoju dziewczyny. Prawdziwy wilk i wąż leżeli przerażeni pod biurkiem przy którym siedziała moja przyszła uczennica. Jej oczy błyszczały na zielono a kiedy wypowiadała zaklęcie, jej rysunki wychodziły z papieru. Szybko wyrwałem ją z transu. Tylko jedno dzieło pozostało na papierze. Przedstawiało... mnie?! Na rysunku brakowało jednak oczu. O tym porozmawiam z nią później, lecz teraz...
-Oszalałaś?! Każda normalna istota starałaby się nauczyć się zaklęć, którymi posłużyłaby się, tylko po to by mnie zabić, a ty musiałaś zrobić wszystko na opak!- byłem wściekły. Nie mogłem już dłużej udawać miłego i troskliwego.
-Ja nie wiem jak to się stał...
-Milcz Midgardzka kobieto! Od teraz zasady się zmieniają! Masz się wszystkiego nauczyć, bo pewnego dnia puścisz to miejsce z dymem! Nie będziesz robiła nic innego!
Zamknąłem ją w pokoju i odczarowałem wszystkie jej dzieła. Wtedy w pokoju otworzył się portal.
-Książę Loki! Twój ojciec wzywa cię do Asgardu na wielkie święto! Thor odnalazł naznaczoną Midgardkę!- strażnik pokłonił się przede mną. Od ostatnich wydarzeń wszyscy myśleli, że jestem dobry. Doniosłem Odynowi o spisku i na jakiś czas zająłem jego miejsce. Kiedy jeden ze spiskowców próbował go zabić, ja posłużyłem się magią i go wyeliminowałem. Nikt nie wiedział, że to była stworzona przeze mnie iluzja. Uchodziłem za bohatera. Znów byłem księciem Lokim.
-Kiedy ma się ono odbyć?
-Jutro pod wieczór.
-Oczywiście mój ojciec- starałem się to powiedzieć bez obrzydzenia- pozwoli mi kogoś przyprowadzić?- uśmiech strażnika świadczył o tym, że opacznie zrozumiał moje słowa.
-Tak, mój panie. Przygotować komnatę gościnną?
-Nie. Będzie mieszkać w jej pokoju- uśmiech spełzł z twarzy strażnika- Nie zapomnijcie przygotować komnaty dla moich dzieci- dodałem.
-Tak jest! Jutro stawi się tutaj Thor, by zabrać was na przyjęcie.
-Jeszcze jedna sprawa. Mam zamiar powrócić na stałe.
-Królowa by się cieszyła, że jesteś znów po dobrej stronie książę.
-Idź już!- rozkazałem, czując, że nie wytrzymam. Frigga to jedyna osoba, którą uważałem za rodzinę. Została zamordowana przez Malekitcha, mrocznego elfa.
Skoro jutro miałem pojawić się w Asgardzie razem z Samantą to miałem wiele spraw do załatwienia. Wpadłem do jej pokoju.
-Szykuj się. Jutro ruszamy do Asgardu.
wtorek, 10 grudnia 2013
Liebsten Award
Liebsten Award!
Nominowała mnie Fioletowy Piernik z bloga http://2seconds4us.blogspot.com/ lub http://you-are-like-me.blogspot.com/ jak kto woli.
Przyznaje się tą nagrodę blogom i bloggerom o małej ilości obserwatorów, za dobrze wykonaną robotę. Odpowiada się na 11 pytań tego kto cię nominował i zadaje własnych 11 pytań 11 osobom. Byłam bardzo zdziwiona nominowaniem mojej skromnej osoby ;) Dziękuję.
Oto pytania Filetowego Piernika i moje odpowiedzi.
Pomysły zawsze biorę ze snów. Tak, wiem. Śni mi się Loki na przemian z Krainą Czarów... Nie mówiłam, że jetem normalna. Moje opowiadanie w książce? No fajnie by było, ale nie spodziewała bym się dużych przychodów.
Przyznaje się tą nagrodę blogom i bloggerom o małej ilości obserwatorów, za dobrze wykonaną robotę. Odpowiada się na 11 pytań tego kto cię nominował i zadaje własnych 11 pytań 11 osobom. Byłam bardzo zdziwiona nominowaniem mojej skromnej osoby ;) Dziękuję.
- Skąd pomysł na opowiadanie, chciałabyś/chciałbyś wydać je jako książkę?
2. Gdyby ktoś z fanów twojego bloga rozpoznał cię i poprosił o autograf, co byś zrobił/a?
Roześmiałabym się, powiedziała, że nie jestem nikim nadzwyczajnym, kogo trzeba o coś takiego prosić i jakby się upierał/a to bym dał ten autograf, niech ma.
3. Ulubiony rodzaj muzyki?
Zabiłaś mnie tym pytaniem. Słucham prawie wszystkiego. Ale nie 1D ani Biebera. Nie lubię ich po prostu. Każdy ma swój gust, oni pod mój się nie podpasowali.
4.Ilu masz prawdziwych przyjaciół?
Trzech takich prawdziwych, ukochanych i bym ich nie oddała! (Dedykacja dla Karolinki i Juli, którym zdarza się czytać moje wypociny ;P)
5. Czy utożsamiasz się z postaciami z filmów/gier/książek/komiksów?
Często. Mam ulubionych bohaterów, którzy pokazują różne aspekty mojego własnego charakteru. Np.... LOKIŚ!
6. Ulubiony film, serial i aktor?
Ulubiony film Thor2, serial rzadko jaki oglądam, aktor to oczywiście Tom!
7.Ostatnio przeczytana książka?
"Wilki Lokiego" a w planach do przeczytania mam "Kłamcę".
8. Gdybyś mógł/a być wybranym bohaterem z Avengers/Batmana/innych takich rzeczy, którego byś wybrał/a?
Loki liczy się jako bohater? Mam nadzieję.
9. Skąd pomysł na bohaterów twojego opowiadania?
Z mojej chorej głowy. Jak jakiś mój lubiony bohater nie ma pary to ją wymyślam, a tym razem postanowiłam to spisać.10.Ukochane powiedzenie?
Co się odwlecze, to nie uciecze. (Tak co do następnego rozdziału ;P) i Life is brutal.
11. Najbardziej zwariowana fantazja?
Moje pytanka:
Nominowani przeze mnie:
3. Ulubiony rodzaj muzyki?
4.Ilu masz prawdziwych przyjaciół?
Trzech takich prawdziwych, ukochanych i bym ich nie oddała! (Dedykacja dla Karolinki i Juli, którym zdarza się czytać moje wypociny ;P)
5. Czy utożsamiasz się z postaciami z filmów/gier/książek/komiksów?
Często. Mam ulubionych bohaterów, którzy pokazują różne aspekty mojego własnego charakteru. Np.... LOKIŚ!
6. Ulubiony film, serial i aktor?
7.Ostatnio przeczytana książka?
8. Gdybyś mógł/a być wybranym bohaterem z Avengers/Batmana/innych takich rzeczy, którego byś wybrał/a?
9. Skąd pomysł na bohaterów twojego opowiadania?
11. Najbardziej zwariowana fantazja?
Wpaść do króliczej nory.
- Orientujesz się, że czytam twojego bloga?
- Co lubisz w pisaniu?
- Jaka jest twoja ulubiona bajka i dlaczego Król Lew?
- Jakie lubisz książki?
- Czy lubisz patrzeć w gwiazdy?
- Zdarza ci się wyć do księżyca?
- Słuchasz czasem Maroon5?
- Lubisz tańczyć?
- Lubisz śpiewć?
- Masz zwierzaczka? Jeśli tak to go opisz!
- Najbardziej zwariowana rzecz jaką zrobiłaś?
01. Asia Stróż z http://asgard-bogowie.blogspot.com/
02. Lola Tasak z http://myowndarklife.blogspot.com/
03. Embers Asgard z http://embers-of-asgard.blogspot.com/
04. Florence Mask z http://trzeba-chodzic-w-masce.blogspot.com/
05. Ada Howart z http://nadia-romanova.blogspot.com/
06. Stella Gilbert z http://loki-and-stella.blogspot.com/
07. Vinterry Hayakawa z http://requiem-nemezis.blogspot.com/
08. Aleksandra Sitkowska z http://sitkowska.blogspot.com/2013/12/prezent.html
09. Mrs. Darkness z http://the-darkest-side-of-me-loki-laufeyson.blogspot.com/
10. Casandra Black z http://casandra-moj-wlasny-swiat.blogspot.com/09. Mrs. Darkness z http://the-darkest-side-of-me-loki-laufeyson.blogspot.com/
11. Obserwatorka z obserwatorka-loki.blogspot.com
PS: Rozdział już wkrótce bo jestem chora i siedzę w domu, ale na razie dodaję coś na Alicję.
niedziela, 8 grudnia 2013
Rozdział 5- Gra
Sorki za poprzedni żart! Teraz to jest serio rozdział. Obiecuję. Na nominację do LA odpowiem jutro lub trochę później.
ROZDZIAŁ 5- Gra
Obudziłam się i od razu zauważyłam zmiany. Po pierwsze: leżałam na łóżku. Po drugie: obok łóżka stała zapalona lampka, która oświetlała pomieszczenie, w którym się znajdowałam. Był to dość mały pokój z trzema ścianami zielonymi i jedną czarną. Wszystkie meble w pokoju były ze złota, nie licząc paru białych dodatków. Na krześle leżały ubrania.
Wstałam i spojrzałam na siebie. Wyglądałam okropnie. Moje ubrania były wygniecione i podarte w niektórych miejscach. Włosy miałam potargane. Wzięłam ubrania z krzesła i nacisnęłam na klamkę ciężkich, drewnianych drzwi. Otworzyły się, skrzypiąc lekko. Na palcach przeszłam przez długi korytarz, rozglądając się za jakąś łazienką. Z zaciekawieniem patrzyłam na wszystko naokoło, próbując zorientować się, gdzie jestem. Na białych ścianach wisiały różne obrazy przedstawiające łąki i lasy. Na obrazach nie było ludzi, tylko natura, dzika i piękna. Taka jak ją stworzono.
W końcu dotarłam do drzwi. Raz kozie śmierć- pomyślałam i przeszłam do nowego pomieszczenia. I tym razem głupia koza miała niewyobrażalne szczęście. Trafiłam do bardzo nowoczesnej łazienki w której dominowała jasna zieleń i biel. Na blacie obok umywalki ze złotym kranem leżał ręcznik. Zamknęłam za sobą drzwi i weszłam pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę i umyłam włosy. Gdy spod niego wyszłam na blacie leżały szczotka do włosów, zębów i pasta. Wcześniej ich tam nie było... No cóż. Dokończyłam proces odświeżenia i ubrałam się w nowy zestaw. Czarna koszula odsłaniała moje ramiona. Na jednym z nich widać było pięć długich zadrapań. I tak wyglądały lepiej, niż na początku. Na nogach miałam szmaragdowe legginsy. Moje ulubione kolory powoli zaczęły mnie denerwować. Nikt mi nie będzie mówił jak mam wyglądać!!!
Cicho wyszłam z łazienki, by przypadkiem nie natknąć się na trickstera.
Chyba, że to był mój dziwny sen. Może dalej śnię? Może porywacz mnie czymś odurzył? Gdy te wesołe myśli przechodziły przez moją głowę zauważyłam coś na końcu korytarza. Dwa cosie. Takich cosiów w normalnych mieszkaniach nie ma. Mianowicie w moją stronę szedł dość duży, czarny wilk, a obok niego pełzł (ku mojemu przerażeniu nie mniejszy) wąż. Kiedy zwierzęta mnie spostrzegły, wbrew moim oczekiwaniom wyglądały na ucieszone. Skąd to wnioskuję? Wilk zaczął szybko machać ogonem i pędzić w moją stronę niczym rozbawione...
...dziecko. Właśnie to słowo przyszło mi na myśl kiedy patrzyłam na olbrzymie zwierzęta radośnie pędzące w moją stronę. Jak dzieci.
Więc bardzo prawdopodobne, że był to jednak dom Lokiego. Tego mogłam być pewna. Wilk miał na imię Fenris a wąż Jormungand. Wymyślne imiona nie ma co. Ale jeśli mity były prawdą to ich matką była...
-Głupie plotki- usłyszałam za sobą głos boga- A co do imion, ja nazywam ich Fen i Mung. Prościej. Ich matka ich tak nazywała- w jego oczach pojawił się błysk tęsknoty, lecz zaledwie na parę sekund. Spojrzał na ranę na moim ramieniu- Mogę ją wyleczyć- wyciągną dłoń w jej stronę, lecz ja mimowolnie cofnęłam się ze strachem.
Powoli traciłam nadzieję na wyjście z tej ciemności. Siedziałam tam sama od wielu godzin. Wtedy do pokoju wszedł On.
-Okazuje się, że nie jesteś dzieckiem swoich rodziców. Jak się z tym czujesz?
-Każdy jest dzieckiem swoich rodziców- odpowiedziałam siląc się na złośliwość- to chyba logiczne, nie uważasz?
-Nie udawaj, że jesteś mądrzejsza niż w rzeczywistości, śmiertelniczko.
-Powiedział podszywający się pod boga wariat!-krzyczałam. Nie panowałam w tej chwili nad emocjami. I wtedy poczułam przeszywający ból w ramieniu. Jego paznokcie zatopiły się głęboko w skórę, ręka zjechała w dół mojego ramienia pozostawiając za sobą krwiste ślady.
-Nędzny Midgardczyk nie będzie zwracał się w ten sposób do boga!
To wspomnienie uderzyło mnie z wielką siłą.
-Nic ci nie zrobię.
-Ja...- lekko się jąkałam- b..boję się...
-Nie masz czego- wyraz jego twarzy złagodniał- daj mi naprawić mój błąd- położył dłoń na mojej ranie, a wtedy rozświetliło ją zielone światło i zniknęła.
-Dziękuję. Mam pytanie czy twoje... dzieci nic mi nie zrobią?
-Kiedyś Odyn chciał je zabić, bo miały przyczynić się do końca świata, lecz ich matka krzyknęła: To tylko dzieci? Co ci zrobiły Panie? Weź mnie zamiast nich. Odyn tak właśnie uczynił...
-Zabił ją?
-Nie twoja sprawa- warknął. Znów powrócił ZŁY LOKI. Jednak szybko się opanował- Musisz być głodna, zapraszam na śniadanie.
Idąc do kuchni rozmyślałam o jednej rzeczy. Zaczęła się gra. Między nim a, mną...
Cicho wyszłam z łazienki, by przypadkiem nie natknąć się na trickstera.
Chyba, że to był mój dziwny sen. Może dalej śnię? Może porywacz mnie czymś odurzył? Gdy te wesołe myśli przechodziły przez moją głowę zauważyłam coś na końcu korytarza. Dwa cosie. Takich cosiów w normalnych mieszkaniach nie ma. Mianowicie w moją stronę szedł dość duży, czarny wilk, a obok niego pełzł (ku mojemu przerażeniu nie mniejszy) wąż. Kiedy zwierzęta mnie spostrzegły, wbrew moim oczekiwaniom wyglądały na ucieszone. Skąd to wnioskuję? Wilk zaczął szybko machać ogonem i pędzić w moją stronę niczym rozbawione...
...dziecko. Właśnie to słowo przyszło mi na myśl kiedy patrzyłam na olbrzymie zwierzęta radośnie pędzące w moją stronę. Jak dzieci.
Więc bardzo prawdopodobne, że był to jednak dom Lokiego. Tego mogłam być pewna. Wilk miał na imię Fenris a wąż Jormungand. Wymyślne imiona nie ma co. Ale jeśli mity były prawdą to ich matką była...
-Głupie plotki- usłyszałam za sobą głos boga- A co do imion, ja nazywam ich Fen i Mung. Prościej. Ich matka ich tak nazywała- w jego oczach pojawił się błysk tęsknoty, lecz zaledwie na parę sekund. Spojrzał na ranę na moim ramieniu- Mogę ją wyleczyć- wyciągną dłoń w jej stronę, lecz ja mimowolnie cofnęłam się ze strachem.
Powoli traciłam nadzieję na wyjście z tej ciemności. Siedziałam tam sama od wielu godzin. Wtedy do pokoju wszedł On.
-Okazuje się, że nie jesteś dzieckiem swoich rodziców. Jak się z tym czujesz?
-Każdy jest dzieckiem swoich rodziców- odpowiedziałam siląc się na złośliwość- to chyba logiczne, nie uważasz?
-Nie udawaj, że jesteś mądrzejsza niż w rzeczywistości, śmiertelniczko.
-Powiedział podszywający się pod boga wariat!-krzyczałam. Nie panowałam w tej chwili nad emocjami. I wtedy poczułam przeszywający ból w ramieniu. Jego paznokcie zatopiły się głęboko w skórę, ręka zjechała w dół mojego ramienia pozostawiając za sobą krwiste ślady.
-Nędzny Midgardczyk nie będzie zwracał się w ten sposób do boga!
To wspomnienie uderzyło mnie z wielką siłą.
-Nic ci nie zrobię.
-Ja...- lekko się jąkałam- b..boję się...
-Nie masz czego- wyraz jego twarzy złagodniał- daj mi naprawić mój błąd- położył dłoń na mojej ranie, a wtedy rozświetliło ją zielone światło i zniknęła.
-Dziękuję. Mam pytanie czy twoje... dzieci nic mi nie zrobią?
-Kiedyś Odyn chciał je zabić, bo miały przyczynić się do końca świata, lecz ich matka krzyknęła: To tylko dzieci? Co ci zrobiły Panie? Weź mnie zamiast nich. Odyn tak właśnie uczynił...
-Zabił ją?
-Nie twoja sprawa- warknął. Znów powrócił ZŁY LOKI. Jednak szybko się opanował- Musisz być głodna, zapraszam na śniadanie.
Idąc do kuchni rozmyślałam o jednej rzeczy. Zaczęła się gra. Między nim a, mną...
czwartek, 5 grudnia 2013
Rozdział
Przepraszam! To nie rozdział! To reklama! Mam nowego bloga o Alicji z Krainie Czarów. Zapraszam pod adres http://aliceonlytruelove.blogspot.com/ . Wiem, że mnie zabijecie za tytuł i że to naciąganie, ale nie mogłam się powstrzymać przed małym żartem :D Loki mną kierował... Notka pewnie w weekend. Pa!
Subskrybuj:
Posty (Atom)