ROZDZIAŁ 4- Prowokacja
-Chory psychicznie? Zobaczymy!- gwałtownie wstał odsuwając się ode mnie. Mruczał coś pod nosem, a ja poczułam, że moje powieki stają się coraz cięższe i cięższe…
Znajdowałam się w dość ciemnym pomieszczeniu, a naokoło mnie stały różne dziwne przedmioty. Stałam na końcu korytarza przy skrzynce od której biło niebieskie światło. Rozejrzałam się. Obok mnie była ściana w której wszystko się odbijało, ale zamiast mnie zobaczyłam Michaela/ Lokiego czy jak mu tam było. Spojrzałam na swoje ręce. Chociaż miały długie palce i wyglądały na delikatne nie było w nich nic z kobiecości.
Coś kazało mi chwycić skrzynkę. Kiedy jej dotknęłam "moja" skóra zaczęła się robić niebieska. Usłyszałam, że ktoś wszedł do sali. Nie wiem skąd wiedziałam, że ten starszy pan z zasłoniętym złotą klapką okiem to Odyn.
- Czy jestem przeklęty?- wydobył się ze mnie głos Lokiego.
-Nie.
- To czym jestem?- ciągnęłam
- Moim synem.
- Czym jeszcze?
W tym momencie obraz zawirował. Wyglądało to jakby ktoś przewinął kawałek rozmowy.
-Więc jestem tylko jednym z trofeów, czekającym na dzień, w którym się przydadzą?!*
Zrobiło mi się żal Lokiego. Żył w kłamstwie, tak jak ja. Kobieta, która mnie wychowała też stwierdziła, że jestem jej po prostu do czegoś potrzebna.
Znalazłam się teraz w innym miejscu. Byłam już sobą . Na dziwnym podwyższeniu leżała moja "siostra" i płakała. Obok niej leżały sterty ostrych narzędzi. Nagle obraz zamigotał. Angelica migotała i zamiast niej na stole leżał dobrze zbudowany, niebieskooki blondyn. Moje ręce raz należały do mnie, a raz do Lokiego. Kiedy się odezwałam słyszałam to tak, jakbyśmy mówili równocześnie.
-Teraz zapłacisz za to, co przez ciebie wycierpiałam/em!- nachyliłam się po broń i szybkim ruchem wbiłam ją w serce Angeliki i … Jak on się nazywał? Kim był?
To Thor, mój wnerwiający "brat".
Co twój głos robi w moich myślach?!
Odpowiadam na pytanie.
Spadaj.
Nie ma mowy.
Co to za dziwna scena ?
Okazało się, że nasze marzenia się na siebie nakładają. Jeszcze zobaczysz parę wspomnień, marzeń zarówno twoich jak i moich lecz na razie…
Wszystko wokół zawirowało i
otworzyłam oczy.
- … musisz się obudzić.
*Miesiąc później*
Byłam w stanie zrobić wszystko, żeby wyrwać się z tego piekła. Straciłam poczucie czasu. Pierwszy raz od dawna po mojej twarzy spływały gorzkie łzy. Nie płakałam odkąd skończyłam 6 lat. Jeśli chciał mnie złamać udało mu się. Oprócz pokazywania mi moich najboleśniejszych wspomnień zdarzało mu się mnie uderzyć za to, że czasem trafnie udawało mi się go zdenerwować. Znał moje wspomnienia. Zabrał mi moją tarczę- kłamstwo. Zostawał sarkazm i ironia, za które byłam karana. Nie miałam jak się schować. Została tylko krucha maska niewzruszenia niewspomagana niczym innym.
Zdążyłam uwierzyć w to, że Loki faktycznie jest bogiem z Asgardu i że posługuje się magią. Na pewno potrafił tworzyć iluzje i w jakiś sposób kontaktował się zemną poza werbalnie. Miałam też swoje przypuszczenia co do jednej z jego mocy. Możliwe, że potrafił tworzyć swoje klony, jednak nie było to pewne. Taki wniosek wysnułam, ponieważ za każdym razem gdy się do mnie zbliżał nie czułam niczego. Tylko cztery razy poczułam chłód. Gdy pewnego dnia poczułam go po raz piąty postanowiłam go o to zapytać. Gdy już miał wychodzić powiedziałam:
-Posługujesz się magią, mam rację?
-Tak.
-Jestem stuprocentowo pewna, że masz jakiś kontakt z moimi myślami- odwrócił się i niebezpiecznie zmniejszył odległość między nami.
-Myślisz? Tak masz rację. Jakieś inne pomysły?- poczułam, że powinnam przestać mówić, bo nie mam pomysłu. Gwałtownie potrząsnęłam głową.
-Pewnie potrafisz też wpływać na zachowanie innych, co próbowałeś zrobić przed chwilą- pozwoliłam sobie na szubki kpiący uśmieszek, lecz zaraz się opamiętałam. W tamtej chwili lekko zamknęłam oczy czekając na cios, który zwali mnie z nóg, gdy ten jednak nie nadszedł niepewnie spojrzałam na boga.
-Masz rację. Nie masz tak słabej woli jak myślałem. coś jeszcze?
-Nie jestem pewna, lecz myślę, że naprawdę byłeś tu pięć razy. W tym piąty jest dzisiaj. Reszta to klony- spojrzał a mnie wyraźnie zdziwiony.
-Prawda Interesuje mnie tylko- na jego ustach pojawił się uśmiech. Przybliżył się i szepną mi wprost do ucha - jak na to wpadłaś?
-Bo zawsze kiedy to jesteś naprawdę ty to czuje pewien…- dokończyłam ledwie słyszalnym szeptem- chłód.
-Jesteś ciekawa skąd się bierze?- spytał głosem, przez który przeszły mnie ciarki.
-Nie- skłamałam- To twoja sprawa. Jeśli jednak chcesz mi powiedzieć, to słucham.
-Każdy by się nabrał. Każdy, tylko nie ja. Nie powiem ci skąd ten chłód, jednak powiem ci, że przy ludziach, chodząc po Midgardzie, nigdy nie czułem takiego ciepła jak to twoje.- wypowiedziawszy to zdanie odsunął się ode mnie i rozpłynął się w zielonej mgle. Nie wiedziałam co myśleć. To nie było normalne jego zachowanie. Zazwyczaj patrzył się na mnie jak na coś co nie ma racji bytu i co ma wyjątkowe szczęście, że się nad tym lituje. Ale w jego oczach widziałam dziś coś ludzkiego. chwile patrzył na mnie, jak na równą sobie. Zasnęłam z myślą o tym, że może jestem do niego podobna. Z charakteru? Nie wiem. Ze względu na wspomnienia? Może. Z wyglądu? Jesteśmy dość podobni, lecz tu chodzi o coś innego. O ile dobrze znałam go z mitów, był bogiem kłamstwa. Każde kłamstwo ma za zadanie schować nas przed światem. Oboje kłamiemy w ten sam sposób i jesteśmy w stanie pokazać światu prawdziwych emocji. Żyjemy pod tą samą ochroną...
*Trochę to odbiega od oryginalnej kwestii Lokiego, lecz starałam się to oddać jak najlepiej.
Chwilę to potrwało, ale moje piątkowe wypady na kakao tyle trwają. Jest sobota? Szczegół. Tym bardziej.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały, ale zanim dojdę do treści, to napiszę coś o wyglądzie bloga - jest w porządku. Nie powiedziałabym, że jest szczególnie ładnie, ale nic nie przeszkadza, no może poza powielanym tłem. Czcionka najczytelniej wygląda w białym i chyba tak powinno zostać.
Co do estetyki - tutaj, odnosząc się już do tekstu - mogłoby być lepiej. Wyjustowanie, chociażby, by się przydało. Rozdziały są porażające krótkie, ale chyba lepsze to, niż żeby były na tyle długie, coby odechciało się ich pytać.
Po pierwsze i zarazem ostatnie - powinnaś popracować nad warsztatem, ot. Zdarzają ci się błędy gramatyczne i literówki. Pod względem interpunkcji czy ortografii nie jest źle, w każdym razie nic mnie nie zakuło w oczy. Sam styl - nie sprawia wrażenia idealnie wyrobionego, przeciętny, aczkolwiek lekki.
Sam pomysł jest bardzo prosty, co czytać i czuć. Nie jestem do końca pewna o co chodzi (mam nadzieję, że się wyjaśni), ale według mnie nienależycie przyłożyłaś się do przedstawienia bohaterów i rozwinięcia akcji. Sam wydaje się być tą twardszą wersją fanfikowych Mary Lue, czyli kimś, za kogo - prawdopodobnie - chciałabyś się uważać. Z jednej strony jakże czuje się skrzywdzona, a z drugiej obojętna i uderza od niej egoizmem. Ja nic nie mówię, bo charakterek mam jaki mam i przyjaznym raczej go nazwać nie można, ale dajmy spokój. Sam jest jak nastka która skrajnie sięga po żyletki, żeby oznajmić że nikt jej nie rozumie (przy okazji, ona ma jakieś rozdwojenie jaźni? Syndrom Goluma czy co? "Jest jak inni, zrani nas, sratatata"), bądź innym razem pokazuje pazurki i manipuluje innymi. Do pokazania takiej postaci potrzebne jest więcej wyczucia, żeby nie zrobić z niej tytułowej idiotki. Nie spieprzyłaś po całości, ale do ideału daleko brakuje. Idąc dalej - sposób, w jaki przedstawiasz akcję kojarzy mi się z katarynką. Poszła, zrobiła, poczuła i znowu. Przystopuj czasem. Budowanie napięcia to przydatna umiejętność. Pokaż świat, wstaw opisy. Te, które już się pojawiły, mają wiele do życzenia. Trochę pomysłowości, nie ograniczaj się do podstawowych chwytów, po które sięgają słabi debiutanci! Wróć do swoich ulubionych powieści i podpatruj, jak podziwiani przez ciebie autorzy to robią. To samo mogę powiedzieć o walce, która miała w opowiadaniu już miejsce. Z tego co się orientuję, to jesteś fanką "Zwiadowców", prawda? Przewertuj sobie którąkolwiek część. Nawet najszybszy atak był wynikiem jakiejś urwanej myśli, przebłysku emocji czy intuicji, sekundy przygotowania. Postaraj się to uchwycić.
Na gorzką osłodę dodam, że przykładem grafomanii bym tego jeszcze nie nazwała, bo czytanie nie jest ani wątpliwą męką czy niewyobrażalną przyjemnością, ale sporo brakuje, żebym mogła nazwać to czymś dobrym. Więc trzymaj się dzielnie, żebym mogła kiedyś w ten sposób twój utwór skomplementować, bo póki co zamierzam podczytywać.
PS: Blokada spamu zadaje trwałą śmierć komentatorom, pozbądź się jej!
*czytać (było: pytać). Uh, rozkojarzona ja.
Usuń*od 2 godzin siedzi na jedynym komputerze i próbuje ogarnąć*
UsuńOk.... Yyyyy.... Bo ten.... Eeeee.... To się da zrobić... (Ach ta błyskotliwa wypowiedź! Jestem z siebie dumna!)
I bohaterka ma coś w rodzaju ZŁA STRONA i DOBRA STRONA. Zdarza im się dyskutować ;P Ale ja mam podobnie pod tym względem... Nieważne...
UsuńJajajajajja chcę więcej. Serio. Masz fajny styl pisania ale rozdziały są stanowczo za krótkie. I mogłaś pokazać momenty jak ją "kara" i pierwsze dni z Lokim, byłoby ciekawiej.
OdpowiedzUsuńWszystko w swoim czasie... *tajemniczy uśmiech*
UsuńWitaj, witam :D
OdpowiedzUsuńOficjalnie ogłaszam, że zyskałaś nową czytelniczkę !
Bardzo podoba mi się twój blog. Akcja opowiadania jest bardzo wciągająca, więc nawet nie miałam czasu zwrócić uwagi na moje kochane przecinki ! xD
Osobiście uważam, że 4 rozdziały to bardzo mało, zwłaszcza jeżeli chodzi o naszego boga, więc proszę pisz, pisz, pisz i jeszcze raz pisz ! Dobrych blogów nigdy dość.
Lekka lektura, idealna na wieczorne czytanie :3
Podoba mi się to wszystko, ale brakuje mi większych, dokładniejszych opisów. Dużo tutaj dialogów, oczywiście nie mówię, że wszystko skupia się na wypowiedziach bohaterów, bo te minimalne opisy tutaj występują, lecz gdzieniegdzie przydałoby się ich więcej.
Co do głównej bohaterki i jej 'rozdwojenia jaźni' to... Szczerze mówiąc też czasem zdarza mi się pogadać z samą sobą xD ale ciiiiiiiiiiiiiii nikt nic nie wie xD
Podsumowując: opowiadanie dobre, musisz popracować nad opisami, ale pomijając jest dobrze. No i... Wiesz... NIECH BĘDĄ DŁUŻSZE ! <3
Nie mam zielonego pojęcia, czy to, co napisałam ma jakikolwiek sens, więc mam nadzieję, że mnie zrozumiesz xD
O ! I jeszcze coś ! Zabiłaś mnie tym :
-Nie. Masz na imię Michael i jesteś chory psychicznie.
KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM <3
Przepraszam, że tak krótko, ale brak weny do komentowania mnie dobija eh :/
W każdym bądź razie czekam na kolejny rozdział, życzę dużo weny i zapraszam do mnie :
http://myowndarklife.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Lola.
Ps. Zapraszam na nowy rozdział do mnie :
Usuńhttp://myowndarklife.blogspot.com/
Nooo zupełnie odmienne stanowisko, wreszcie coś odbiegającego od poprzednich rozdziałów.
OdpowiedzUsuńJuż teraz można stwierdzić, że twe opowiadanie ma bardzo luźną kompozycję nie wszystko jest tak jakby się chciało - bardzo fragmentarycznie piszesz.