wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 1-Dzień jak co dzień

A witam, witam. Widzę, że parę osób już tu było ;) Cieszy mnie to niezmiernie. Prosiłabym jednak o jakiekolwiek komentarze. Bez zbędnych wstępów zapraszam do lektury. *edit* rozdział miał być wczoraj ale Blogger oszalał    */edit*
                             
                                     ROZDZIAŁ 1- Dzień jak co dzień
                       Mam na imię Samanta... Lub miałam... Lub będę mieć, lecz zacznijmy od początku...                                                
Kiedy moja natrętna siostra wyszła z pokoju, postanowiłam usiąść nad książką. Czytanie to jedna z nielicznych rzeczy które mogę robić godzinami. Mój ojciec kupował mi dużo książek o mitach i wierzeniach dawnych kultur. To było coś co naprawdę mnie interesowało. Najbardziej ukochałam sobie mitologię nordycką. Często rysowałam moje własne wyobrażenia bogów. Rysowanie też było moją pasją. Postacie z rysunków nigdy mnie nie osądzały i nie raniły. Tylko przy nich mogłam być sobą. Poza pokojem moja twarz stawała się maską. Nauczyłam się kłamać po to, by przetrwać. Nigdy nie okazywałam emocji. Najlepiej znał mnie ojciec, gdyż czasem kiedy rozmawialiśmy dowiadywał się o wielu rzeczach. Z matką było gorzej. Zawsze faworyzowała mą siostrę - Angelice. Była ona przykładem grzecznej, lubianej, niesprawiającej kłopotów córki. Wglądała jakby uciekła z bajki: miała długie blond włosy, które czesała w warkocz i niebieskoszare oczy trochę przypominające kolor nieba przed burzą. Jedyne co do tego nie pasowało to jej sportowa budowa. Była niezwykle utalentowana jeśli chodzi o sporty. Zawsze otoczona przyjaciółmi. Byłam jej kompletnym przeciwieństwem. Miałam długie czarne włosy, zielone oczy i jasną skórę. Może to by jakoś wyglądało gdyby nie fakt, że moje kolory były wyblakłe. Uchodziłam za osobę wysoką , lecz nie kochałam sportów. Ewentualnie rzucanie nożami i łucznictwo. Mnie i moją siostrę odróżniał też w dużym stopniu iloraz inteligencji. Angelica była bardzo naiwna, lecz miała przyjaciół, ja rozsądna, lecz nikt o zdrowych zmysłach nie zadawał się ze mną. Kochałam snuć intrygi i kłamać, wpędzać ludzi w kłopoty, szczególnie najwspanialszą siostrzyczkę.
     Wracając do tego jakże cudnego dnia, korzystając z okazji, że już nie spałam umyłam się i wzięłam śniadanie na wynos. Pierwszy dzień ostatniego roku w liceum… Uroczo. W szkole na pierwszej lekcji wybieraliśmy sobie miejsca na ten wspaniały rok. Znalazłam wspaniałą podwójną ławkę z tyłu klasy. Miałam 100% pewności, że nikt obok mnie nie usiądzie.
     Gdy wszyscy spokojnie usiedli na miejscach do klasy weszła dyrektorka
-Oto wasz nowy kolega: Michael Darkson.- kiedy skończyła mówić do klasy wszedł wysoki chłopak. Miał bardzo jasną skórę, kruczoczarne włosy i szmaragdowe oczy. Zmierzył klasę spojrzeniem i mogłabym przysiąc, że kiedy nasze spojrzenia się spotkały uśmiechnął się zadziornie. Gdybym wtedy wiedziała jak bardzo znienawidzę ten przeklęty uśmiech! Przemierzył pomieszczenie wybierając miejsce. Jakie zdziwienie wywołał przystając obok mnie!
-Czy mógłbym się przysiąść?
-Oczywiście. Miło mi, Samanta Droke.
  Cóż… Siadając obok mnie przypieczętował swój los. Jego niewiedza jest mi bardzo na rękę. Pomoże mi upokorzyć siostrzyczkę nawet o tym nie wiedząc.  To myśląc wysiliłam się na najszczerszy uśmiech na jaki mogłam się zdobyć.
   Ten dzień mijał bardzo szybko i nie zorientowałam się gdy zaczęło się kółko pozalekcyjne na które uczęszczałam od lat. Konkretnie kółko mitologii nordyckiej. Prowadził je pan Geornidan - jedyny nauczyciel, który znał mą jakże okropną naturę i mimo wszystko mnie lubił. Można by powiedzieć, że darzyłam go pewnym rodzajem sympatii. Był to miły staruszek, który potrafił zainteresować mnie tym co mówił. Często pytał o moje rysunki bogów i opowiadał mi o najnowszych odkryciach.
    Gdy usłyszałam szuranie krzesła tuż obok mnie odwróciłam wzrok od tablicy by zobaczyć co za idiota mi przeszkadza.
   Proszę, proszę…- od razu się uśmiechnęłam- moja ofiara postanowiła się tu zapisać… Nie sądziłam, że to będzie aż tak proste.
A może on jest inny i chce się z nami zaprzyjaźnić? A jeśli wszystko zepsujesz wykorzystując go?
Cicho siedź! Choć… Mogę spróbować.
- Patrzysz na mnie od paru minut, intensywnie nad czymś myśląc. Nie mów, że już się we mnie zakochałaś?- na jego twarzy pojawił się kpiący uśmieszek
- Nie, no coś ty!
Inny powiadasz?
Pomyliłam się.
Twoja pomyłka mogła nas kosztować kolejną ranę! Wszyscy są tacy sami! Nikomu nie można ufać…
 Moje rozmyślania przerwał dzwonek na lekcję. Ta dzisiejsza dotyczyła Lokiego, mojego ulubionego boga. Całą lekcję Michael prychał pogardliwie.
Po lekcji podeszłam do nauczyciela z moją zieloną teczką.
- Dzień dobry!
-Witam panno Samanto! Jak wakacje? Jak się pani podobał wykład?
-Wykład był niezwykle ciekawy.- nie chciałam opowiadać o wakacjach- Nie przekonuje mnie jednak ta wersja. Nie był zły z natury. Bardzo wiele wycierpiał i żył w kłamstwie. To naprawdę ukształtowało jego charakter. Nie miał przyjaźni, miłości…
-A czy nie usprawiedliwia go pni tylko dlatego, że jest do niego podobna? Zresztą nieważne! Czy dalej pani rysuje?
-Tak. Mam dla pana rysunki. Nie ma tak Lokiego, bo dalej uważam, że jest niedopracowany, natomiast mam tu Thora i Odyna. Za sobą usłyszałam krótki, cichy chichot. Za mną stał Michael.
-Wiem, że pani się bardzo przywiązuje do rysunków. Nie mogę…
-Nie, naprawdę! Jakoś średnio się czuję kiedy akurat te dwie postaci się na mnie patrzą.
-Czyżby przez pani ulubieńca?
-Możliwe. Muszę iść. Do widzenia.
-Do widzenia!
     Kiedy wracałam do domu zalała mnie fala myśli
 Wracam tędy codziennie. Ta sama droga, te same twarze bez wyrazu. Ludzie śpieszą się, nie wiedząc po co. To żałosne. Ale czy ja nie robię tego samego? Czuję obrzydzenie do samej siebie…
 Znów nie dane mi było pomyśleć w spokoju. Całe moje ciało przeszył nagły, palący ból. Na szczęście przeszedł tak szybko jak się pojawił, zostawiając jednak po sobie nieprzyjemne wspomnienie.
-Hej, Samanta!- podszedł do mnie jakiś nieznajomy o zielonych oczach
I wtedy upadłam na ziemię, a w mojej głowie rozbrzmiewał jeden dźwięk.

Ha, ha, ha...

4 komentarze:

  1. Powiem to raz i wyraźnie. PISZPISZPISZPISZPISZPISZPISZPISZPISZPISZ!

    Poważnie, masz talent. W jednym momencie chyba napisała tak, zamiast tam, albo może mi się tak wydaje. Po za tym interpunkcyjnych błędów nie widzę i fabuła wciąga. Cóż, powodzenia, weny, będę tu często wpadać i komentować!

    P.S

    Wyłącz weryfikację obrazkową, błagam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No no jestem ciekawa co dalej. Hmmm... Michael czyżby to był ten ktoś o kim myślę ;)
    Pozdrawiam, Rox

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błagam, jestem aż tak łatwa do przejrzenia? No ale kto inny ma tak idealne zielone oczęta i czarne jak węgiel włoski? Achhhh...<3

      Usuń