czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 17- Tam

Niezła była Wasza reakcja na 16 :) zapraszam na 17 rozdział!

                                                                  *Oczami Samanty*
     Szybko przywołałam się do porządku. O Muspellheimie wiedziałam dużo. Czytałam mnóstwo podań i szybko zrozumiałam zasadę- kto jest silny i sprytny ten eliminuje tych gorszych. Odbijało się to nawet w etykiecie. Sługom nie wolno było spojrzeć w oczy panu, ale jeśli byli dostatecznie sprytni sami mogli nimi zostać. Bardzo podobał mi sie opis walk szlachetnej krwi. Szlachta ubierała się w starożytne stroje przodków i walczyła na noże. Oczywiście nikt nie zakazał wplecenia w to magicznych sztuk.
    Mnie i Lokiego poprowadzono do pałacu. Ludzie chodzili i przyglądali nam się z ciekawością. Byli przeróżni. Chodzili w formach ognistych i "zgaszonych". Ja byłam zgaszoną. Nie wiedziałam jak przywołać mój wewnętrzny ogień. Nie wiedziałam co tu się dzieje i czemu zostałam określona jako "siostrzenica królowej". Loki nic mi nie powie. Mimo tego, że nasze relacje sie poprawiły i tak wolał bym myślała sama. No i oczywiście nie zapominajmy, że był złośliwą mendą.
 - Panienko, zaprowadzę cię do Twojej komnaty, gdzie przygotuję cię na spotkanie z matką i ciotką- jedna służąca podeszła do mnie. Miała długie czarne włosy i czerwono pomarańczową skórę, na której widniały egzotyczne kwieciste wzory. Loki chciał coś powiedzieć, ale wtedy podniosła wzrok i patrząc mu w oczy mówiła dalej- Gość zostanie zaprowadzony do komnaty w drugim skrzydle pałacu- jej oczy były zielone, a w nich czaiły się dwa ogniki. Była najwyraźniej wyższa stopniem i mogła patrzeć na gości. Była pewnie jedną z Silnych. Byli Silni i Sprytni. Resztę się eliminowało. Czy nie byłam wystarczająco sprytnym dzieckiem? Jak trafiłam do najgorszego ze światów?
     Z moich obserwacji wynikało, że jakiś architekt stąd musiał wylądować w Indiach. Wszystko tu przypominało mi tamten rejon. Drzwi do mojej komnaty były olbrzymie i złote. Były misternie zdobione, jednak sprawiały wrażenie lekkich, prawie materiałowych. Służąca wprowadziła mnie do komnaty.
- Witaj w domu pani. Jestem Shiwaya (czyt. Sziwaja) i jestem twoją służącą i twoją strażniczką. Jeśli trzeba, zginę broniąc cie.
     Zatkało mnie. Cała komnata była złota, a wyryte w ścianach smoki poruszały się. Z podłogi wyrastała złoto-zielona trawa i złote kwiaty. Czerwone zasłony służyły za wejście na balkon. Sklepienie przypominało kwiat lotosu. Nagle zaczęło sie rozsuwać ukazując niebo. Meble przypominały te asgardzkie. Baldachim nad łóżkiem był biały.
-Może zaczęłybyśmy przygotowania Pani?- wbijała wzrok w złoto-białą posadzkę.
-To dobry pomysł. W międzyczasie opowiedz mi coś o sobie.
-Pani... Czy mogłabyś zmienić się w swoją ognistą formę? Wszystko jest do niej dopasowane- O nie. Tego się bałam. Teraz zobaczy, że nie jestem silna.
   Kiedy milczałam służąca podeszła do mnie bliżej i... wywołała na dłoni płomień, którym dotknęła mojej skóry. Cała zaczęłam się zmieniać, tak jak wtedy przy Lokim. Moja pomarańczowa skóra była ozdobiona czerwonymi pasami. Spojrzałam w lustro. Moje oczy były całe niebieskie. Jak lód...
-Czemu to zrobiłaś? Kim jesteś, że chcesz mi pomagać? Spójrz mi w oczy!- Czemu nie chciała dla mnie niczego złego? Za ujawnienie słabości kogoś szlachetnego mogła ją czekać duża nagroda.
-Pozwól Pani, że opowiem ci moją historię. Jestem z rodu szlacheckiego Rōzu. Miałam zostać żoną twego kuzyna. Jednak nie byłam dobrą osobą. Niszczyłam, kradłam, zabijałam... Zapytana odpowiadałam że dla zabawy. Miałam w sobie pokłady złości. W końcu mnie złapali. Zawlekli do sądu. Kiedy mieli mnie zabić byłam smutna. Chciałam się zmienić. I wtedy... Twoja matka mnie ocaliła. Będę służyć tobie i Twojej rodzinie do końca mojego życia i mojej Siły Lwa. Nikomu nie powiem. Możesz mi mówić wszystko.  Pójdę za tobą po śmierć i po chwałę. A jeśli tego będzie wymagała sytuacja przyjmę na siebie strzałę, bełt, czar lub miecz wymierzony w ciebie- w jej oku zakręciła się łza. Pierwszy raz od dawna poczułam dla kogoś współczucie. 
-Nie będzie potrzeby. Ja tobie też mogę pomagać jeśli chcesz. A mówiłaś coś o moim kuzynie... Wiesz... Nie znam tutejszej monarchii. Mogłabyś mi coś o nim powiedzieć?- najprawdopodobniej tak właśnie znalazłam najlepszą przyjaciółkę. Czułam to w głębi duszy.
                                                                      

    
                                                                          *Oczami Lex*
      Wyglądał na skołowanego.
-No więc?- ponagliłam. Byłam lekko zestresowana, ale szkolono mnie do takich sytuacji. Jedyne co mnie trochę stresowało to fakt, że siedzę przed mordercą. 
-A ja myślałem, że nawet TARCZA nie wie o moim istnieniu- posłał mi uśmiech.
-Zdziwiłbyś się ile o tobie wiedzą. I ile ja wiem od nich.
-A czy oni wiedzą, że masz ich informacje?- przygryzłam wargę. Nie wiedzieli. Włamałam się do ich systemu- Tak myślałem...
-Ciesz się, że to ja cię znalazłam! Nie wiem jak szybko grupa osób wykryłaby w twoim ręku ładunek wybuchowy!- wysyczałam. Jego oczy się rozszerzyły.
-Ładu...
-Dobranoc!
      Nie wiedziałam, że potrafię tak mocno przywalić komuś patelnią w głowę.
                                                            *Oczami Zimowego Żołnierza*
      Ogłuszyła mnie. To moja wina. Gdybym nie dał się zaskoczyć to nic by mi nie mogła zrobić. A jeszcze oszczędziła mi bólu operacji na mechanicznej bo mechanicznej, ale jednak ręce. 
      Kiedy otworzyłem oczy leżałem na kanapie. Bardzo bolała mnie głowa. Przed oczami miałem jakieś strzępki obrazów. Sytuacje, których nie pamiętałem. Spojrzałem na rękę. Nic się nie zmieniło, nie licząc koloru gwiazdy na moim ramieniu. Teraz była niebieska.
-Nie. Dante, to nie tak! Musimy się spotkać kiedy indziej. Mój kuzyn przyjechał.-.........- Wiem. Zapomniałam. Wiesz, że mi się to często zdarza. Zobaczymy się za tydzień?-.........- NIE NAZYWAJ MNIE LEXI!!!-........-Ok. Strasznie się cieszę! Muszę kończyć, pa!!!-......
    Dziewczyna stanęła w pokoju. Spojrzała mi prosto w oczy.
-Chłopak?- spytałem z lekkim uśmiechem.
-Nie twoja sprawa!- zmrużyła oczy i uśmiechnęła się złośliwie- A może jesteś zazdrosny...?- moja mina musiała ją rozbawić, bo zaczęła chichotać- Zaczynam cię coraz bardziej lubić, wiesz? Szkoda, że jesteś zły...- posmutniała.
-Ja? Zły? To tarcza jest zła! Ja próbuję ratować naród!
-W jaki sposób? Zabijając niewinnych ludzi i ich bohaterów?
-Ci którzy mi rozkazywali mówili mi, że...
-Że co?! Że masz wolną wolę? Że nie masz w ręce ładunków wybuchowych?! Że nie mogą przejąć nad tobą kontroli?! Mogli w każdej chwili. Właśnie sprawiłam, że jesteś bliżej wolności, ale proszę, współpracuj! Chcę dla ciebie dobrze...- z jednego jej oka poleciała łza- ... mimo, że nie powinnam.
      Zrobiło mi się głupio. Dopiero co się obudziłem a znowu jest smutna. Jestem dobrze wychowany i nie lubię kiedy kobiety płaczą.
-Czemu nie powinnaś?- nie wiem po co zapytałem. Czułem, że zrobiłem coś złego.
-Nieważne- otarła łzę dłonią- Ważne żebyś ze mną współpracował, wtedy zyskasz szansę na normalne życie.
-Jak się nazywasz?- Patrzyłem prosto w jej lekko jeszcze zaszklone oczy.
-Jestem Lexington. Mów mi Lex. A ty? Jakie jest twoje prawdziwe imię?
-Problem w tym,że nie pamiętam...
                                                               *Oczami Lokiego*
       Jak ta służka śmiała!!! Niby mam szacunek dla służby, którego uczyła mnie moja matka i dzięki któremu poznałem Sigyn, ale to już za dużo!!! Czuję się jakby ta dziewczyna traktowała mnie jak zagrożenie. Co prawda nie na co dzień przybywa tu Jotun, ale.... Zaprowadzono mnie do komnaty. Podziwiam poczucie humoru tego, kto ją dla mnie wybrał. Była cała ze srebra i sprawiała wrażenie zimnej. Wisiały tu obrazy Asgardu skutego lodem. Ha. Ha. No naprawdę, uśmiałem się. Otworzyłem szafę. Grymas niezadowolenia wykrzywił moją twarz. Strój był dopasowany do mojej Lodowej formy. Srebrne i błękitne elementy nadawały tej specyficznej zbroi dostojności i powagi. Wyglądałem w niej nawet nieźle. Ciekawe jaki strój będzie miała Samanta. Chyba postąpiłem trochę niesłusznie dając nas rozdzielić. Jeszcze tajemnica moja i królowej mogłaby się wydać i wszystko by się zepsuło, a tego nie chciałem. Plan jest idealny.
     Gotowy wyszedłem z komnaty i pod eskortą 3 magów i 2 wojowników ( czy oni myślą, że nie dałbym im rady? Pfff) ruszyłem w stronę sali tronowej. Nie robiła takiego wrażenia jak ta Asgardzka. Złoto tu, srebro tam, czerwone zasłony i dywany. Nic takiego. Zero wyczucia. Nawet ja bym to lepiej zrobił, a nie interesuje mnie wystrój wnętrz. Królowa w brązowej sukni siedziała na tronie. Po jej lewej stronie na srebrnym krześle siedział najprawdopodobniej jej syn. Po prawej kobieta o rysach bliźniaczo podobnych do Samanty. Jej matka. Siostra królowej. 
      Samanta już stała przy drzwiach do komnaty. W swojej ognistej formie. Wyglądała tak, że musiałem się powstrzymywać przed nieeleganckim gapieniem się na nią. Wzory na jej skórze były zmienione i lekko podkreślone złotymi farbami. Kości policzkowe były podkreślone a jej niebieskie w tej formie oczy poprawione czarnymi kreskami. Bogata suknia odsłaniała jedną nogę od połowy uda aż do stopy. Była bosa, a na jej rękach i nodze pobłyskiwały bransolety z misternie plecionych złotych wici. Na głowie miała złotą tiarę z... rogami przypominającymi te z mojego hełmu. Jej czarne włosy opadały swobodnie na ramiona. Sięgały już do pasa. Miała tylko jeden mały warkoczyk po prawej stronie. Wyglądała olśniewająco.
    Stanąłem obok niej. Spojrzała na mnie, a jej oczy lekko się rozszerzyły. 
-Dobrze ci w niebieskim- uśmiechnęła się lekko.
-Tobie w czerwonym- podałem jej ramie i ruszyliśmy w stronę jej rodziny.

7 komentarzy:

  1. Tak się zastanawiałam ile jeszcze poczekam aż 17 rozdział zostanie dodany a tu proszę suprise! Rozdział fajny nie powiem ta końcówka najlepsza "-Dobrze ci w niebieskim- uśmiechnęła się lekko.
    -Tobie w czerwonym- podałem jej ramie i ruszyliśmy w stronę jej rodziny."
    Czekam na next
    Pozdrawiam R.O.A.H.

    OdpowiedzUsuń
  2. 06:06 O której ty wstajesz? o.O
    Dzięki za miłe słowa :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wstaje się jak wstaje a szczególnie jak deszcz dudni w parapety heh spoczko weny życzę ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć
    ( Taki piękny komentarz mi się usunął :( Ale napiszę nowy )
    To jest cudowne.
    Nadal rozkminiam co tu robi Zimowy Żołnierz i czy będzie miał jakiś wpływ na część związaną z Lokim i Samantą.
    Najbardziej mi się podoba część "Oczami Lokiego". Nie wiem dlaczego na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
    Życzę weny i przesyłam pozdrowienia
    Katharsis
    P.S.
    Zapraszam do mnie :http://prawdziwahistoriazycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty. Osobiście uwielbiam Steva (poziom inteligencji poniżej średniej więc mało mówi, dobrze wychowany i z kaloryferem. Boski!!!)
    Jestem strasznie ciekawa jak się to dalej potoczy, weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pojawił się nowy rozdział zapraszam http://asgards-mirror-everybody-lies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam, od niedawna czytam Twojego bloga i naprawdę mi się podoba *.* Mogłabyś przy okazji zajrzeć do mnie? Byłabym bardzo wdzięczna. sheera-laufeyson.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń