piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 15- Leży cmentarz

                                                                     *Samanta*
    Jasna cholera! Co mnie napadło? Chyba go polubiłam. Coś dziwnego we mnie siedzi... Czuję gulę w żołądku. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Nie ważne. Ważne jest to że spóźnia się na lekcje. Nie było by o dziwne, gdyby nie jego punktualność.
-Loki... Jeśli się w coś wpakowałeś, to nie ręczę za siebie- już miałam wstać gdy poczułam rękę na ramieniu.
-Nie martw się tak o mnie. Dam sobie radę. Aż tak się o mnie troszczysz?- Jego lekko kpiący ton mnie lekko irytował,a zarazem... rozbawiał.
-Troska? Nie. Raczej to, że ja bym musiała po tobie sprzątać. Więc co się stało, że się Pan spóźnił, drogi nauczycielu- uśmiechnęłam się i wstałam obracając się w jego stronę. Dzieliły nas milimetry. Jego twarz spoważniała.
-Mamy więźniów na wolności. Na pewno stanie się to kłopotem.
-My nie damy im rady? Nie wierzę. Czy w twoich oczach dostrzegam strach?- chyba posunęłam się za daleko. Wyglądał na zdenerwowanego.
-Ja się nie boję, jednak wiem, że Thor i ta twoja siostrunia mogą namieszać. Dlatego musimy szukać sprzymierzeńców i znaleźć ich szybciej niż mój przygłupi braciszek. Rozumiesz?- wysyczał prosto w moje ucho. Jego lodowata dłoń ściskała mój nadgarstek. Chyba zaczynałam się bać. Nie chciałam go rozgniewać.
-Nie wiedziałam,że o nich chodzi- wyprostowałam się i spojrzałam mu prosto w oczy- Dołożę wszelkich starań by przyczynić się do ich odnalezienia. Czy mógłbyś puścić moją rękę, królu?
    Z jego oczu zniknęły gniewne ogniki. Rozluźnił uchwyt, ale mnie nie puścił.
-Inni się tym zajmą. Ty uważaj na siebie i się w to nie wplącz. Thor cię bardzo nie lubi. Chyba nie chcemy, żeby coś ci się stało- rzekł oddalając się lekko.
-My?- posłałam mu pytające spojrzenie.
-My. Miałaś rację. Powinniśmy trzymać się razem. Nie znam nikogo tak zakłamanego w całych dziewięciu światach, jak nasza dwójka- posłał mi lekki i szczery uśmiech. Odwzajemniłam go. Cieszę się, że nie mam w nim wroga. Jest jedyną osobą, której mogę się trzymać... Chociaż to niebezpieczne, bo jeśli na chwilę stracę uwagę, może posłać mnie na dno. Ale tonący chwyta się brzytwy, nieprawdaż?
-Mam jedno pytanie Samanto... Czy pamiętałaś o spakowaniu się? Przypomnę, że wyruszamy o świcie- moja reakcja... O. Na. Moją. Udręczoną. Głowę. Zapomniałam!
-Czy miałbyś coś przeciwko, gdybym teraz...
-Leć. Po drodze możesz ewentualnie poćwiczyć telepor...- zniknęłam zanim dokończył zdanie. niech wie, że na czym jak na czym, ale na teleportowaniu się, znam się jak nikt inny.
     Kiedy zapakowałam rzeczy poszłam się umyć. Moja łazienka pachniała morzem. Delikatne zielenie splatały się ze złotem i bielą w idealnej harmonii. Napuściłam wody do wanny i oddałam się relaksowi. Moje włosy otaczały mnie i łaskotały. Zamknęłam oczy i oddałam się rozmyślaniom. Nie wiem co przyniesie jutro. Wiem, że zyskałam dziś oparcie. Niepewne, ale oparcie.
   Może mogłabym do niego coś poczuć? Czas przyniesie odpowiedź...
 
                                                                   *Loki*
      Kiedy zniknęła, zaśmiałem się. Potrafi być irytująca, ale jest to na swój sposób zabawne. To w jaki sposób ośmiela się mnie traktować mi nie przeszkadza. Raczej imponuje. Zdarza się jej przegiąć ale szybko się wycofuje. Chyba nie lubi kiedy się denerwuję... Przy niej na jaw wychodzi moja lepsza strona. Poszedłem w stronę jej pokoju. Miałem ochotę na spacer, a to był niezły kawałek drogi. Po drodze układałem plany na jutro. Przygotowania do wielu rzeczy zaprzątały moją głowę. Wszystko musiało być gotowe i idealne. Tuż po powrocie z podróży zaczniemy przygotowania do... Tak. To dobry pomysł.
    Stanąłem pod jej komnatą. Skupiłem się, a kiedy nie wyczułem jej obecności w pokoju, wszedłem tam. Już się tu całkiem porządnie urządziła i chyba zaczynała się dobrze czuć. Teraz przystępujemy do planu. Wyczarowałem jedną białą różę i położyłem na jej poduszce. Otoczyłem ją paroma zaklęciami i szybko wyszedłem. Był to mały psikus z mojej strony, ale bardzo ciekawi mnie, jak na to zareaguje. Troszkę osłabimy jej wieczny upór... Jeszcze nie wie, ale nawet się nie zorientuje, kiedy straci dla mnie głowę... Nie oddam nic co należy do mnie. Nigdy i nikomu...

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział, zresztą jak zwykle. Szkoda tylko, że taki krótki... No nic. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałś nominowana do Liebster Blog Award :)

    OdpowiedzUsuń