poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 13- Blisko

Przepraszam!!!
                                                                   *Loki *
     Kiedy wróciłem do pałacu, była późna noc. Udałem się do komnat Samanty. Otworzyłem drzwi. Otoczył mnie zapach Asgardzkich kwiatów. Dziewczyna leżała na łożu. Jej włosy opadały jej na ramiona. Nawet ja musiałem przyznać, że jest piękna. Jej twarz miała niewinny wyraz. Jej skóra była biała jak śnieg. Miała długie, czarne, rzęsy i delikatnie zaróżowione policzki.
      Postanowiłem rozejrzeć się po jej komnacie. Nie było tu zbyt wielu rzeczy. Jedyne, co zauważyłem nowego, to sztaluga a na niej płótno. Naokoło były porozstawiane farby. Na malunku widać już było zarys dwójki ludzi. Najprawdopodobniej była to para zakochanych. Podszedłem do jej biurka. Na nim leżał rysunek. Było to oko. Niby nic nadzwyczajnego. Narysowane całkiem dobrze jak na początek jej nauki. Jedno mnie zaciekawiło. Przyjrzałem się uważniej. Nie zorientowałbym się, gdyby nie inne kawałki twarzy, ale na rysunku... Ona narysowała moje oko. To zdecydowanie nie jest normalne. Ta dziewczyna mnie denerwuje. Zawsze gdy myślę, że znam ją na wylot i już rozumiem jej tok myślenia, ona robi obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Rozumiem. Gdy mieszkała ze mną w kryjówce, oszukała mnie. Przyznaję. Ale teraz? Nie rozumiałem co się dzieje w jej głowie.
     Poszedłem do mojej komnaty i od razu zorientowałem się, że coś jest nie tak. W moim pokoju mimo zapalonego światła widać było cienie. Na moim łóżku siedział...
-Witaj tatuś. Dawno żeśmy się nie widzieli- powiedział 17-nastolatek.
-Witaj synu. Co cię tu sprowadza?- Szlag! Zapomniałem o nim. Zapewniając mu przetrwanie, sprowadziłem na siebie jego nienawiść.
-No wiesz, nudziło mi się samemu w stajni. Kiedyś chociaż chciało ci się ruszyć tyłek i mnie odwiedzić.
-Sleipnirze!...
-Kiedyś mówiłeś do mnie Sleppie. Może wtedy bałem się powiedzieć ci w twarz, co o tobie myślę i byłem dobrym chłopcem? To po co oddawałeś mnie do dziadka, żeby woził na mnie swoje tłuste dupko?!
-Musiałem cię ratować, nie rozumiesz?!
-To czemu nie uratowałeś matki?!- szczeniak... raczej źrebak przegiął. Wokół mnie utworzyły się małe zielone obłoki z których trzaskały małe pioruny-  Tak! Najlepiej rób to co wychodzi ci najlepiej! To twoja wina!!!
 Opanowałem się -Lepiej wracaj do siebie. Nie mam teraz czasu z tobą rozmawiać.
    Naburmuszony wyszedł z mojej komnaty. Westchnąłem. Miał rację. Zamiast ją ratować, ja stałem i przypatrywałem się, jak uchodzi z niej życie. Położyłem się na łóżku i zasnąłem. Całą noc dręczyły mnie koszmary.
                                                                   ***
  Rano dzień zacząłem od powiadomienia Samanty o planie na dziś. Mieliśmy udać się do pewnego miejsca. Po drodze do jej komnaty odwiedziłem dzieciaki. Ich komnata wyglądała zabawnie, kiedy tam siedzieli. Olbrzymie zdobienia i dwa małe dzieciaki. O Munga się nie martwię. Jest podobny do mnie. Daje sobie radę. Bardziej martwiło mnie to, że Fen jest podobny do swojej matki. Jest współczujący i wrażliwy. Jest też niestety zbyt ufny.
    W końcu stanąłem w drzwiach pokoju Samanty. Wziąłem głębszy oddech i pchnąłem drzwi do jej komnaty. Niech mnie szlag trafi! Problem w tym, że nie zapukałem. Kiedy postawiłem nogę w pokoju widziałem ją. Stała do mnie plecami i właśnie miała zdjąć koszulę nocną, żeby się przebrać. Zasłoniłem oczy- Czy mogłabyś z tym poczekać?
-Loki?! Co ty tu?! Zaczekaj- zniknęła w swojej łazience.
  O mały włos. Chyba nauczę się pukać... Zaraz, że co? Ja, król Asgardu Loki miałbym pukać? To niedorzeczność! To byłby jej problem nie mój! Co się ze mną dzieje? Nie wiem...
-Loki... Mógłbyś pukać na przyszłość?- dziewczyna wyszła z łazienki.
-Raczej nie.- popatrzyła mi prosto w oczy i lekko pokręciła głową. Ten gest... Tak znajomy.
-Musisz się przygotować. Jutro jedziemy do Muspelheimu, gdzie przeprowadzimy małe dochodzenie... Za miesiąc ma się odbyć twoje odrodzenie.
-Zaraz, co?
-Odrodzenie. Gdybyś szybciej czytała, to byś wiedziała. Przeczytaj książki ode mnie, a zrozumiesz. Na razie idę jeszcze ustalić szczegóły wyjazdu. Wieczorem przyjdę cię poduczyć. Zobaczymy, czy odrobina zamieszania nie pogorszyła twoich umiejętności jeszcze bardziej- O tak. Wieczorem czeka ją ciężki trening. Może na przykład łączenie żywiołów, cieni i świateł? Spojrzałem na sztalugę. To co tam zobaczyłem...
-Co ty...?

3 komentarze:

  1. Rozdział fajny...
    Hahahhahaha Gods wymiękłam na "Sleppie" xD hahahaha xD zamiast "wracaj do siebie" dałabyś "wracaj do stajni" to jestem pewna, że zaliczyłabym zgon ze śmiechu xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zapomniałabym !
      Nie wiem czy kierujesz się mitologią czy coś, ale nawet jeśli to matką Sleipnira nie byłą Sigyn, tylko Loki.

      Usuń
    2. Trochę przerabiam. Ich prywatne życia są inne. Mity to zbiór plotek Asgardu w większości.

      Usuń