wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 11- "... niech żyje król!"

     W wielkiej Sali Uczt wszyscy zajęli już miejsca. Siedziałam po prawicy Wszechojca. Na przeciwko mnie siedział Thor, a po boku Loki. Ten drugi patrzył na mnie wyczekująco. Zaczęłam:
-Thorze, zauważyłam, że ostatnio wydajesz się być na mnie zły... Jeśli to przez moje głupie słowa o Jane to... Mogę cię tylko przeprosić i próbować pocieszyć. Wiesz ona i tak by umarła. Przecież nie żyłaby tak długo jak ty...
Thor znowu słysząc jak obrażam zmarłą wstał gwałtownie. Jego młot jednak upadł bezwładnie na stół. Odyn wstał od stołu.
-Jak śmiesz atakować tę młodą damę! W dodatku ma rację! Coraz bardziej uważam, że to Loki zasługuje na tron!
-CO?!- Thor był wściekły- Mam dość twych głupich decyzji!- wyszedł z sali. Za nim pobiegła jego przyszła narzeczona. Zaczęłam się zachowywać jak przerażona dziewczynka.
-Ja... ja nie chciałam ja...- zaczęłam szlochać. Odyn spojrzał na mnie łagodnie. Nie martw się. Jest ostatnio zdenerwowany. Martwię się o niego. Może zrobić coś głupiego.
      Reszta uczty minęła w ciszy. Wstałam od stołu, podziękowałam i poszłam do komnat Lokiego. Czekał tam na mnie. Był zadowolony.
-Dobrze się spisałaś. Dzisiaj masz sprawdzian z iluzji, wiesz o tym?- uśmiechnęłam się do niego.
-Jakbym śmiała zapomnieć- lekko się pochyliłam parodiując ukłon. Jego uśmiech się poszerzył.
-Chodź za mną.
                                                           *Osoba trzecia*
    Wszechojciec usiadł na podwójnym złotym łożu w swej komnacie. Westchnął ciężko. Tęsknił za żoną, którą zamordował mroczny elf. Była jego najważniejszą doradczynią i pocieszycielką. Wiedziała jak zająć się synami. Miała ogromne serce. Przyjęła kiedyś na dwór służącą, była 5-letnią dziewczynką. Miała na imię Sigyn... I jeszcze sprawa Sigyn! Wiedział, że to był jego błąd, lecz teraz miał już mniejsze poczucie winy. Przecież teraz...
    Starzec usłyszał jak otwierają się drzwi do jego komnaty. Odwrócił się. Ostatnią rzeczą którą zobaczył, była broń miażdżąca mu kości i pozbawiająca życia. Potem była już ciemność i pamięć o tym, który to zrobił.
                                                           *Oczami Lokiego*
   Gdy do mojej komnaty przyszli żołnierze miałem pewne podejrzenia, czy plan się udał. Jednak to co usłyszałem... To był szok. Szybko podążyłem do komnaty jednookiego władcy. Leżał na ziemi. Z jego ust ściekała strużka krwi. Król nie żył.
-Książę Loki, ty jedyny dysponujesz mocą zdolną przywołać ostatnie jego wspomnienia! Prosimy...- jedna ze służących spojrzała na mnie zielonymi oczyma. Szmaragdowymi. Bliźniaczo podobnymi do moich.
-Oczywiście. Mam zamiar pomścić śmierć ojca- zapewniłem. Podszedłem do ciała i położyłem dłonie na czole nieboszczyka. Było lodowato zimne. Skupiłem się. Z jego ust wystrzeliła wiązka światła. Wszyscy zobaczyli Thora celującego młotem w ojca.
-Chodźmy ! Trzeba złapać mordercę!- krzyknął wysoki czarnowłosy mężczyzna o lekko kobiecych rysach twarzy. Wszyscy się z nim zgodzili. Szliśmy po Thora.
                                                             *Oczami Samanty*
    Kiedy ludzie wybiegli z sali przemieniłam się w siebie podeszłam do Lokiego. Miałam na sobie delikatną złoto-czarno-szmaragdową jedwabną suknię odsłaniającą część mojej prawej nogi. Taki strój pojawiał się u mnie po nałożeniu iluzji.
-Jak się spisałam?
-Byłaś niesamowita. Wręcz czarująca.
-Nie sil się na komplementy. Lepiej chodźmy, bo twój braciszek i moja siostrzyczka nawieją- przeteleportował nas do sali biesiadnej gdzie zebrał się lud. Podeszliśmy do Thora kłócącego się z mieszczanami i służącymi.
-Więzy!- wykrzyknął Loki. Thora spowiły potężne łańcuchy. Upadł na ziemię.
-Loki! To oszustwo! Nie wierz im!
-Thorze Odinsonie! Zostałeś oskarżony o zabicie Wszechojca Odyna! Nie mam sumienia cię zabić bracie...- posłał mu smutne spojrzenie- Skazuję cię na dożywotni pobyt w więzieniu!
   Gromowładnego i jego nową dziewczynę przetransportowano do więzienia przy mojej i Lokiego pomocy. Pogrzeb wyznaczono na przyszły tydzień. Loki wyglądał na przybitego. Wieczorem odbyła się huczna uczta ku pamięci Odyna. Loki został natychmiastowo mianowany na następcę tronu.
    Właśnie nowy król miał wznieść toast. Jedyne słowa jakie trudem wypadły z jego ust to:
-Umarł król- wypił zawartość kielicha. Uczyniłam to samo. Ulotniłam się z sali poszłam w stronę jednej z komnat. Dalej trzymałam do połowy wypełniony kielich z uczty. Oparłam się o złote drzwi. Nie czekałam długo. Pojawił się Loki. Uśmiechał się w swój sposób. Coraz bardziej lubiłam ten uśmiech. Zwiastował zwycięstwo. Uniosłam kielich w jego stronę.
-... niech żyje król!
                                                           *Oczami Lokiego*
  Zdziwiła mnie jej obecność i zachowanie. Wiedziałem, że była przebiegła.
-Zgodnie z umową twoja siostra jest gotowa...
-Wiesz. Poza umową było to, że zostanę królową, o czym mnie nie poinformowałeś. Ale no cóż... jesteś na mnie skazany.
-Nawet nie znasz mojej natury.
-Bo jej nie pokazujesz.
Westchnąłem teatralnie. Jak chce, to niech ma!
-Chodź za mną.
W mojej komnacie stanąłem do niej twarzą w twarz. Zbliżyłem się. Zadrżała. Dalej pamiętała, co stało się ostatnio. Nachyliłem się nad nią.
-Czy boisz się potworów?- nie była w stanie wydusić z siebie słowa, więc tylko pokręciła przecząco głową- Nie? A powinnaś.
    Zacząłem zmieniać się w moją naturalną formę. Moje ciało nabrało niebieskiej barwy. Oczy zabarwiły się na czerwono. Bił ode mnie chłód mocniejszy niż zwykle.
    Zapamiętajcie moje słowa: "Kobieta zawsze was zaskoczy. Nie ważne czy jesteście bogami czy śmiertelnikami. Zawsze, bez wyjątku." Powoli wyciągnęła rękę i dotknęła delikatnie mojego policzka. Ten gest... Tak znajomy, a prawie zapomniany. Poczułem parzące ciepło w miejscu, gdzie jej skóra dotykała mojej. Nagle stało się coś dziwnego. Szybko się odsunęła. Jej ręce... Jej ręce były pomarańczowe w czerwone pasy.

7 komentarzy:

  1. Ej no. Ja rozumiem jej pomarańczowe ręce, ale z paskami? Tylko nie ubieraj jej w tej postaci w kratkę, bo ,, Paski i krata to strój wariata".

    Okej koniec mojego pieprzenia o modzie, kolorach i wzorach (musisz mi to wybaczyć, bo ja zawsze jestem wyczulona na takie rzeczy)
    Co do rozdziału...
    Zabiłaś Odyna i skazałaś Thora na życie w lochach. Jak mogłaś? Dzieje się to za szybko...
    Pozdrawiam
    Margaret :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko. Końcówka mnie niesamowicie zaskoczyła gdy "Poczułem parzące ciepło w miejscu, gdzie jej skóra dotykała mojej. Nagle stało się coś dziwnego. Szybko się odsunęła. Jej ręce... Jej ręce były pomarańczowe w czerwone pasy."

    Zaraz sobie pomyślałam "O mój boże! Muspelheim?! kraina ognistych olbrzymów"
    Wybacz za słownictwo, ja pierdolę ale fest namieszałaś tą końcówką xD jestem ciekawa jak to się skończy xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! Pisz dalej słonko!

    Ps. Zapraszam wszystkich na mojego bloga : http://annabethchasediary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG...Sigyn przepraszam, że tak późno wpadłam na twojego bloga, kompletnie wiele rzeczy zabrało mi czas, a gdy go miałam, nawet nie pomyślałam by tu wpaść - złośliwość mej pamięci- a raczej jej braku jest nieopisana.

    Dziś oświadczam oficjalnie podejmuję się czytania. I zapodam komentarz gdzieś pod którymś z pierwszych postów. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. No już przeczytane [komentowałam prawie pod każdym postem tak uogólniając, bo masz b. krótkie rozdziały]

    Umarł ktról...niech żyje król - och stare porzekadło, dobrze wpasowane w sytuację, jak na pochówek Odyna, to skąpo to opisałaś, tylko uczta? Rozumiem inne zwyczaje, zę to trzeba huczną imprę zrobić, ale tak od razu? Mogłaś podzielić to na dwa etapy, no cóż, ale oczywiście ostałaś przy tym i rozdział znów krótki....
    Właśnie mnie oświeciło! pisałaś, ze Sigyn była niewolnicą - i tu brzmi głosny alarm- sięgnij po mitologię nordycką. Robisz jeden największy błąd rzeczowy i ja wiem, rozumiem doskonale - to twoje opowiadanie masz prawo. Jednakże będąc boginią wyklucza się bycie niewolnikiem i w drugą stronę. To jest nielogiczne samo z siebie. Jesli już to powinnaś znalęźć dobre uzasadnienie takiej sytuacji, np zbroiła coś kiedyś, albo jej rodzina została potepiona przez jakiś tam czyn czy inny występek - gdzie karą byłoby pozostanie niewolnicą rasy nadrzędnej. No ale oczywiscie tego tu również zabrakło... Hmm..
    Postaram sie patrzeć na to przez palce - tylko tym razem nie uczyń jej niewolnicą.
    Koniec rozdziału zdradza najgorsze co mogłaś uczynić. Sigyn olbrzymka ognia? Tak to jest twym zamiarem?Błagam nie...to już w ogóle zbyt przejaskrawi całą powieść, nazwij to uczuleniem czymkolwiek tylko nie olbrzymką innej rasy, bo to uczyni ci tu za duży bigos i albo wpadniesz w kłopoty z pisaniem nie będziesz wiedzieć jak z czegoś wybrnąć, lub załatwisz akcję po łebkach. Niech cię Thor przed tym chroni !

    Dodaję cię do swych czytanych, pisz pisz i pisz, czekam na następne rozdziały
    Zapraszam: http://szatanirro.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli idzie o niewolnictwo, to ja to wyjaśnię. Jeśli idzie o rasę to nawet JEŚLI byłaby z Muspelheimu, to co`? Nie dyskryminujemy innych ras, co nie? To wszystko część mego planu. I kto wam niby powiedział, że to jest Sigyn? *oburza się bo boi się zdemaskowania*

      Usuń
    2. Wiele na to wskazuje, cała merytoryka tego co piszesz, jesli nie, to czeka cie poważne tłumaczenie się xD
      Nie chodzi o dyskryminację ras, czy o sam rasizm- bo rasy są istotne, to wazne kto skąd pochodzi, ale bigos ci sie tu zrobi nieziemski a poza tym tu raczej wkrada się problem tego co ty kombinujesz, skoro teraz poddajesz to w watpliwość mam nową teorię, ale znów ta jest nieuzasadniona z powodu twego fragmentarycznego piśmiennictwa xD Więcej opisów kobieto!! Nawet jeśli czynisz tajemnicę zachowuj ją ale nie urywaj tak fragmentów, będzie wtedy lepiej się nad tym rozmyśłało

      a i pisz dłuższe rozdziały xD czekam na newsa

      pozdro!

      Usuń